To jeden z największych niewypałów transferowych Barcelony w ostatnich latach. Latem 2012 roku katalońska drużyna poszukiwała piłkarza do gry w środku pola. Po nieudanych negocjacjach z Athletikiem Bilbao na temat transferu Javiego Martineza, na Camp Nou trafił ostatecznie Alex Song z Arsenalu.
Kameruńczyk nie spełnił oczekiwań - zupełnie nie radził sobie w defensywie, a styl gry nowego zespołu zdawał mu się wybitnie nie odpowiadać. Zaliczył kilka słabych występów, dlatego Barcelona go nie zatrzymywała - wkrótce odszedł do West Ham United.
Wiele mówiło się o tym, jak kiepski to był transfer dla Barcelony, Po latach Song przyznał, że przebywając w Katalonii, nie był zainteresowany grą w piłkę nożną. - Barcelona była zainteresowana podpisaniem ze mną kontraktu, a ich dyrektor sportowy odezwał się do mnie bezpośrednio. Powiedział mi, że nie będę tam dużo grał, muszę liczyć się z rolą rezerwowego - opowiedział Kameruńczyk cytowany przez dziennik "Marca".
- Powiedziałem mu, że mnie to nie obchodzi. Wiedziałem, że zostanę milionerem. Nie miałem żadnych wątpliwości przed transferem, bo chciałem żonie i dzieciom zapewnić lepszym komfort życia - dodał Song, który od marca pozostaje bez klubu. Ostatnio grał w szwajcarskim FC Sion. W Barcelonie wystąpił w 65 meczach, w których strzelił jednego gola i miał dwie asysty.