Upadek najlepszego piłkarza pierwszej dekady XXI wieku. Długi, piramidy finansowe, orgie i dwa śluby naraz

Ronaldinho wciąż kiwa: już nie przeciwników na boisku, a brazylijskie władze. Ma problemy finansowe, kilka procesów sądowych i skonfiskowano mu paszport. Mimo to piłkarz został ambasadorem turystyki Brazylii. Podobnych paradoksów jest w jego życiu więcej.

Przypomniał o sobie w czwartek, gdy został zatrzymany w Paragwaju za posługiwanie się fałszywym paszportem. Ronaldinho, upadła megagwiazda o najbardziej charakterystycznym uśmiechu na świecie, kojarzony z Brazylią równie mocno co Jezus z Rio, legitymował się paragwajskim paszportem. Jakby zupełnie nikt nie miał prawa go kojarzyć. Jakby nie było tego finału w 2002 roku, gdy pokonywał Niemców i zostawał mistrzem świata na oczach miliarda telewidzów na całym świecie. Wielu go zapamiętało. A on przez kolejnych parę lat nie dawał o sobie zapomnieć. Był wybierany najlepszym piłkarzem na świecie, wygrywał Ligę Mistrzów, Copa America i za każdym razem manifestował swoje przywiązanie do narodu. Ale skoro brazylijski paszport został mu zabrany w związku z długami wobec państwa, których nie chciał uregulować, postanowił - jak gdyby nigdy nic - użyć paszportu paragwajskiego. Ze swoim imieniem i nazwiskiem, zdjęciem, właściwą datą i miejscem urodzenia oraz adnotacją, że jest naturalizowanym Paragwajczykiem. Tymczasem procedura nadawania obywatelstwa zakłada, że osoba, która się o nie ubiega, musi przebywać i pracować w Paragwaju co najmniej trzy lata. 

Zobacz wideo

Ronaldinho. Geniusz życia

Ronaldinho przyznał się do winy i zgodził na zastosowanie wobec niego i jego brata Roberto, który podróżował razem z nim, też na sfałszowanym paszporcie, tzw. kary alternatywnej, czyli zobowiązania ich do wpłaty na cele charytatywne. Bracia bronili się tym, że przestępstwa nie popełnili świadomie. Utrzymywali, że fałszywe paszporty otrzymali dopiero po lądowaniu w stolicy Paragwaju od właściciela lokalnego kasyna, który organizował ich podróż. Na miejscu mieli promować biografię Ronaldinho pt. "Geniusz życia" i wziąć udział w kilku spotkaniach dla dzieci. - Dochodzenie wykazało, że paszporty zostały wydane w Paragwaju w 2020 roku i odpowiadają innym osobom - poinformował prokurator Federico Delfino. Inna sprawa, że Brazylijczycy w ogóle nie potrzebują paszportów, by dostać się do Paragwaju, bo oba kraje są członkami bloku Mercosul, więc do przekroczenia granicy wystarczy im dowód osobisty. Ronaldinho nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego używał sfałszowanego paszportu. 

W piątek prokuratura poinformowała, że sprawa została umorzona z uwagi na "dostarczenie wielu ważnych informacji do śledztwa". Paragwajska prasa podaje, że fałszywe dokumenty mogła zorganizować mafia działająca w Departamencie Identyfikacji Policji Krajowej, która za odpowiednią sumę dostarcza oryginalne paszporty wystawione na fałszywe dane. Po siedemnastu godzinach spędzonych w areszcie Ronaldinho i jego brat wyszli na wolność. W areszcie pozostał za to towarzyszący im od początku biznesmen Wilmondes Sousa. Teraz prokuratura ma wyjaśniać jego powiązanie z fałszowaniem dokumentów i ustalić, dlaczego Ronaldinho zdecydował się użyć dokumentów, choć nie musiał tego robić. Najprostsze wytłumaczenie, że po prostu o tym nie wiedział, odpadło podczas śledztwa. Prokuratura zakłada, że sprawa ma drugie dno.

Media w Brazylii puentują, że magia Ronaldinho wciąż działa. Policjanci, którzy zakuli go w kajdanki i z workiem na głowie wyprowadzili z hotelu, później robili sobie z nim zdjęcia. Brazylijczyk pozował z uśmiechem i charakterystycznie ułożonymi palcami. - To kpina - pisze z kolei paragwajski dziennik "La Nation".

Sprawa ma polityczny wymiar. To kolejna kompromitacja prezydenta Bolsonaro

O ile na świecie cała sprawa jest komentowana ze śmiechem i pewnym politowaniem, o tyle w Brazylii ma wymiar polityczny i traktuje się ją poważnie. To dlatego, że we wrześniu ubiegłego roku prezydent Jair Bolsonaro mianował Ronaldinho ambasadorem turystyki. Funkcja ta jest symboliczna. Stanowi część programu Embratur, w ramach którego znane osobowości (aktorzy, piosenkarze, sportowcy, celebryci) jeżdżąc po całym świecie, promują atrakcje turystyczne Brazylii. - Dołączenie pozbawionego paszportu Ronaldinho do grupy ambasadorów turystyki już wystawiło nasz kraj na śmieszność - mówił brazylijskiemu "El Pais" anonimowy informator pracujący w ministerstwie turystyki.

Ronaldinho wspierał Bolsonaro w kampanii prezydenckiej i w ramach wdzięczności dostał tę posadę. Zabrany sądowo paszport nie był przeszkodą. Ministerstwo turystyki miało inny plan: chciało, żeby były piłkarz wziął udział w reality show, w którym zostałby przewodnikiem po Brazylii kilkunastoosobowej grupy turystów z całego świata. - Najpierw było to głośno krytykowane w ministerstwie, a z czasem stało się żartem nawet wśród pracowników - podaje informator "El Pais". Dziennik pisze: "Ronaldinho pasuje do tego bałaganu prezydenta Bolsonaro. Do ministra edukacji, który popełnia gramatyczne błędy, czy do departamentu ochrony środowiska, który faworyzuje firmy deweloperskie".

Sąd odebrał Ronaldinho paszport pod koniec 2018 roku, ale cała sprawa rozpoczęła się siedem lat wcześniej, gdy piłkarz razem z bratem rozpoczął budowę molo i przystani rybackiej na rzece Guaiba w obszarze rezerwatu przyrody. Bracia nie dostali na to zgody, później ignorowali wezwania do sądu, a gdy wreszcie w 2015 roku został wydany wyrok skazujący ich na karę grzywny 2,5 miliona dolarów, wszystkie konta Ronaldinho zostały wyczyszczone. Były piłkarz wciąż prowadził wystawne życie, chwalił się nim w mediach społecznościowych, ale oficjalnie był bez grosza. Właściwie nadal jest, a pieniądze trzyma prawdopodobnie na zagranicznych kontach. Bracia do dziś nie zapłacili kary, więc pod koniec 2018 roku odebrano im paszporty. Od tej decyzji sądu też się odwołali, twierdząc, że narusza zobowiązania reklamowe Ronaldinho za granicą. Prokurator Generalny Brazylii odpowiedział na konferencji prasowej: - Oskarżeni wyśmiewają wymiar sprawiedliwość i całe społeczeństwo.

Ronaldinho jeszcze w lutym próbował odzyskać dokumenty, apelując do Najwyższego Sądu Federalnego. Ale w tym samym czasie do sądu wpłynęła kolejna skarga. Otóż Ministerstwo Publiczne oskarżyło go udział w piramidzie finansowej kryptowalut. Brazylijskie media podają, że Ronaldinho poprosił prezydenta Bolsonaro o mianowanie go ambasadorem turystyki, bo jego prawnicy widzą w tym szansę na zwrot paszportów. Chcą, by rząd wywarł nacisk na sąd. Byłemu piłkarzowi zależy na czasie, bowiem liczne firmy, które reklamuje, wytaczają mu procesy za niedotrzymywanie warunków umowy. Zresztą, nigdy nie był idealnym ambasadorem. Kilka lat temu Coca-Cola zerwała z nim kontrakt, gdy ktoś sfotografował go z puszą Pepsi.

Dwie żony, orgie i rozbite auta

Do długu Ronaldinho należy dodać kolejne 2 miliony dolarów, które dziennik "Folha de S.Paulo" określa jako "długi wobec instytucji państwowych". Sąd nakazał byłemu piłkarzowi sprzedaż jego 57 nieruchomości, by mógł spłacić swoje zobowiązania wobec państwa. Ale Ronaldinho tradycyjnie się do tego nie kwapi, a jego prawnik uważa, że nieruchomości ani nie zostały zajęte, ani jego klient nie jest zobowiązany ich sprzedawać. Ronaldinho zalega też z opłatą podatków od nieruchomości urzędowi miasta Porto Alegre w sumie na ponad 1,5 miliona dolarów. Z danych opublikowanych przez urząd, Ronaldinho jest najbardziej zadłużoną osobą w mieście.

Mimo problemów, były piłkarz nie przestaje się dobrze bawić. Dwie brazylijskie modelki - Andressa Castro i Alice Santos - opowiedziały o organizowanych przez Ronaldinho orgiach seksualnych w jego rezydencji niedaleko Belo Horizonte. Mieli się na nich pojawiać byli piłkarze, ale i obecni zawodnicy Flamengo, Palmeirasu, Corinthians czy Atletico Mineiro. Na jednego piłkarza przypada podobno pięć kobiet - są to zarówno fanki jak i prostytutki. 

W maju 2018 roku Ronaldinho ożenił się z dwiema kobietami na raz - Priscillą Coelho i Beatriz Souzą. Z Beatriz zaczął spotykać się dwa lata wcześniej, ale w międzyczasie powróciła dawna miłość do Priscilli i zapragnął żyć z obiema kobietami naraz. Oświadczył im się w styczniu identycznymi pierścionkami. Kameralny ślub odbył się w Barra da Tijuca, drogiej dzielnicy Rio. Obie kobiety zamieszkały w jego wartej 6,5 milionów dolarów willi w Rio de Janeiro. 

O byłym piłkarzu Barcelony co jakiś czas przypominają też wypadki samochodowe. Brazylijskie media lubią wtedy podać, jak drogi samochód rozbił. Jeden z tabloidów zrobił nawet ranking najdroższych. A gdy już Ronaldinho wjedzie w jakiś przydrożny rów lub komuś w zderzak, fani nie marnują takiej okazji. W internecie można znaleźć zdjęcia, na których dzieci pozują z byłym piłkarzem na tle jego rozbitego auta. Nie znajdziecie na nich tak szerokiego uśmiechu Ronaldinho, jak na selfie z paragwajskimi policjantami. Po aferze z paszportami spotkania Ronaldinho zaplanowane w Paragwaju, prawdopodobnie zostaną odwołane i były piłkarz wróci do Brazylii dalej kiwać się z władzami. Bo chociaż karierę dawno już skończył, nadal ośmiesza swoich rywali. Ale jak na boisku - co jakiś czas jakiś zwód mu nie wychodzi i wtedy kompromituje sam siebie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.