Po transferze Barcelony hiszpański klub ma duży problem. Chce nagięcia przepisu

FC Barcelona skorzystała z możliwości awaryjnego sprowadzenia piłkarza w miejsce kontuzjowanego do końca sezonu Ousmane Dembele. Wybrała Martina Braithwaite'a z walczącego o utrzymanie Leganes. Bez Duńczyka walka ta będzie jeszcze trudniejsza. Dlatego klub prosi ligowe władze o naciągnięcie przepisu.

Sprawa jest złożona. Zacząć należy od samej Barcelony: w połowie stycznia, a więc w środku okna transferowego, poważnej kontuzji doznał Luis Suarez. Wydawało się jasne, że klub poszuka jego zastępcy - albo porządnego, który zastąpiłby go nie tylko, gdy będzie wracał do zdrowia, ale w ogóle - tutaj plotkowano o Lautaro Martinezie z Interu. Albo sprowadzi kogoś pokroju Kevina Prince’a-Boatenga, czyli doświadczonego napastnika, rozumiejącego, w jakiej roli trafia na Camp Nou. W zeszłym sezonie Barcelona sportowo przestrzeliła, bo Boateng zupełnie nic nie wniósł do zespołu, ale tym razem mówiło się choćby o chcącym odejść z Realu Sociedad Willianie Jose. Ale problem w tym, że do końca okienka tylko się mówiło i Barcelona ostatecznie została bez zastępcy Suareza. 

Zobacz wideo Mioduski o skandalicznym transparencie na Legii.

Po drodze wypożyczyła jeszcze do AS Romy Carlesa Pereza, 22-letniego skrzydłowego. Osłabiła więc formację ataku, zamiast ją wzmocnić. W kadrze zostało jej czterech ofensywnych piłkarzy: Lionel Messi, Antoine Griezmann, Ansu Fati i Ousmane Dembele. Trzeba było wielkiej wiary, by zakładać, że z tak ograniczoną kadrą da się rywalizować w lidze, Pucharze Króla i Lidze Mistrzów. Ale nie pierwszy to dowód na niekompetencje działu sportowego Barcelony. Na domiar złego, już trzy dni po zamknięciu okna transferowego, kolejnej kontuzji doznał Dembele. Właściwie nie wyleczył jednej i nie zdążył wrócić do treningów z pełnym obciążeniem, a już nabawił się drugiej. Jak przekonywała Barcelona - poważnej. Co najmniej pięciomiesięcznej.

Możesz zarejestrować się i zagrać poniższe kursy na Betclic.pl

Quique Setien wybrał Martína Braithwaite’a

To ważne z jednego powodu: w Hiszpanii istnieje przepis pozwalający klubowi, którego piłkarz wypadł z gry na ponad pięć miesięcy, awaryjnie ściągnąć zastępcę. Jest tylko jeden warunek: musi to być zawodnik grający już w Hiszpanii. Może być nawet z drugiej ligi, ale koniecznie z Hiszpanii. Piłkarze z Premier League, Bundesligi, Ligue 1 czy Serie A w tej sytuacji odpadają. A to poważnie ogranicza wybór.

Barcelonie udało się przekonać komisję lekarską La Ligi, że Dembele w tym sezonie już nie zagra. Wysłała dokumentację z przeprowadzonej operacji, opinię chirurga i własne wnioski: że Dembele będzie wprowadzany powoli, by uniknąć odnowienia urazu, że w 2017 roku miał już identyczną kontuzję, przez co rehabilitacja będzie bardziej żmudna, że zawodnik jest podłamany psychicznie, a to też oddala datę powrotu na boisko. Komisję udało się przekonać. Od tej chwili władze Barcelony miały dwa tygodnie na znalezienie i dogadanie się z piłkarzem mającym go zastąpić.

Początkowo postawiono na Angela Rodrigueza z Getafe. 32-letniego klasycznego napastnika, który w tym sezonie strzelił już dziesięć goli w 21 ligowych meczach. W ostatni weekend trafił również przeciwko Barcelonie, ale w ogóle nie świętował tego gola. Interpretacja była prosta: tak jak część piłkarzy nie okazuje radości po golach strzelanych byłym klubom, tak Angel nie cieszył się z trafienia przeciwko swojej przyszłej drużynie. Barcelona zaproponowała Getafe 6 milionów euro i 2 miliony zmiennych i doszła do porozumienia. Transfer miał zablokować Quique Setien, który oczekiwał sprowadzenia kogoś bardziej wszechstronnego. Angel miał być zbyt przywiązany do pola karnego. To trener Barcelony miał zaproponować Martína Braithwaite’a, który może grać i na skrzydle i jako dziewiątka.

Trudne negocjacje

Negocjacje z Leganes były o wiele trudniejsze, bo zespół ten jest przedostatni w tabeli, walczy o pozostanie w lidze i - co zrozumiałe - nie chciał pozbywać się swojego najlepszego strzelca. Z Barceloną nikt się nie targował. Felipe Moreno, główny udziałowiec Leganes, odesłał ją do klauzuli wykupu Braithwaite’a wynoszącej około 18-20 milionów euro. Ale Katalończyków to nie zniechęciło. Zdecydowali się tyle zapłacić, błyskawicznie doszli do porozumienia z samym zawodnikiem i jeszcze w czwartek Duńczyk ma przejść badania, a już w sobotę znaleźć się w kadrze na mecz z Eibarem. W tym sezonie zagrał w 27 meczach i strzelił osiem goli.

Leganes ma problem, bo jeszcze w styczniu wszystkim wydawało się, że zespół zdoła się utrzymać dzięki duetowi Youssef En-Nesyri - Martin Braithwaite. Ale po Marokańczyka zgłosiła się Sevilla, położyła na stole 20 milionów euro i biedne Leganes wiedziało, że jest to oferta nie do odrzucenia. Braithwaite do końca sezonu miał sam pociągnąć grę do przodu. Ale teraz bierze go Barcelona, a klub walczący o utrzymanie nie może w żaden sposób zareagować. Zostaje bez żadnego z dwóch podstawowych napastników i z dodatkowymi 40 milionami euro na koncie, które przeleżą tam do lata. Okno transferowe jest zamknięte, a przepis, z którego skorzysta Barca, nie przewiduje, by klub oddający swojego piłkarza miał możliwość uzupełnienia kadry. 

Tu dochodzimy do sedna sprawy: okoliczności tego transferu są nietypowe. W Hiszpanii niezwykle rzadko kluby decydują się skorzystać z furtki sprowadzenia nowego zawodnika w zastępstwie kontuzjowanego. Zazwyczaj kadry poważnych zespołów są na taką ewentualność przygotowane, dlatego, gdy dziennikarze po raz pierwszy napisali, że istnieje taka możliwość, spotkało się to ze sporym zdziwieniem. Mało kto o takim przepisie słyszał. Szefowie Leganes chcą więc wyjątkowo prosić ligowe władze, by pozwoliły im sprowadzić zastępcę. Choćby na podobnych zasadach - z Hiszpanii. Walczący o utrzymanie klub planuje wydać specjalne oświadczenie, gdy transfer Braithwaite’a ostatecznie dojdzie do skutku, licząc, że przepis, który dotychczas i tak wydawał się martwy, będzie można nieco naciągnąć. Szanse, że się to uda, są jednak minimalne.

Pobierz aplikację Football LIVE na Androida

Aplikacja Football LIVEAplikacja Football LIVE Sport.pl

Więcej o:
Copyright © Agora SA