Iker Casillas chce rządzić hiszpańską piłką! Imponujący plan, ale ma drugie dno

Iker Casillas chce zostać prezesem Hiszpańskiej Federacji Piłkarskiej. Ma rozpoznawalność, poparcie kolegów z boiska i tylko jednego rywala do pokonania. Niedługo powinien oficjalnie ogłosić zakończenie kariery i udział w wyborach.

O tym, że Casillas prosto z boiska trafi do gabinetu, plotkowano od kilku miesięcy. W maju bramkarz FC Porto niespodziewanie przeszedł zawał serca i zawiesił piłkarską karierę. Co prawda wrócił już do treningów, ale wciąż nie zagrał w żadnym meczu. A że w tym roku mają odbyć się wybory na nowego prezesa hiszpańskiej federacji, to od grudnia Casillas miał być namawiany, by zgodził się wystartować i zepchnąć ze stanowiska Luisa Rubialesa, na którego krzywo patrzą czołowe postaci hiszpańskiego futbolu. Były kapitan Realu Madryt w ostatnich tygodniach spotkał się z wieloma kolegami z boiska, by zapytać o ich poparcie. Po jego stronie są m.in. byli kapitanowie FC Barcelony - Andres Iniesta i Carles Puyol. Mówi się, że w przypadku jego zwycięstwa, Puyol mógłby zostać wiceprezesem. Wtedy hiszpańskim związkiem rządziliby mistrzowie świata, którzy szacunkiem cieszą się nawet wśród kibiców rywali. W związku mógłby zapanować od dawna niewidziany spokój. Rządzący nim obecnie Rubiales jest skonfliktowany choćby z Davidem Aganzo, przewodniczącym związku zawodowych piłkarzy, czy z Javierem Tebasem, szefem La Ligi, który z przyjemnością wytyka mu wszystkie błędy. O ich poparcie Casillas nie musi nawet walczyć. Już je ma jak w banku.

Zobacz wideo

Tebas kontra Rubiales, odcinek 123

Wielu hiszpańskich dziennikarzy jest zdania, że to Tebas wymyślił kandydującego Casillasa. Wiedział, że Rubialesa da się strącić ze stanowiska tylko kimś popularnym, mającym dobrą opinię w środowisku. Iker wydawał się idealny. W dodatku sam ma chłodne relacje z Rubialesem, więc kampania może być ostra - taka jak lubi Tebas. On sam miałby niewielkie szanse, bo jest już ubrudzony wieloletnią walką z Rubialesem. Wzajemnie wyzywają się od wieśniaków i głupków. Zaczęli w 2015, gdy walczyli o podział pieniędzy z praw telewizyjnych. Rubiales chciał by piłkarze dostawali więcej, a ramię w ramię z nim stali wtedy m.in. Casillas, Iniesta, Ramos, Xavi i Pique. Zrobiono im nawet zdjęcie, na którym są wszyscy razem. - Wygląda to jak zgromadzenie terrorystów - komentował wówczas Tebas. Rubiales nie pozostawał dłużny. - Przydałaby się temu wieśniakowi lekcja dobrego wychowania - mówił. Wytoczył jeszcze cięższe działa, gdy nazwał go współczesną wersją Adolfa Hitlera. Delikatniejszych ciosów czy wzajemnego krytykowania niemal każdej podjętej decyzji, nie ma nawet sensu wyliczać. 

Do zwycięstwa Casillasa wciąż jednak daleka droga, a współpraca z Tebasem może mu tak samo pomóc, jak zaszkodzić. - Jeśli Tebas będzie rządził La Ligą i w RFEF rękami Ikera, hiszpański futbol będzie skończony - uważa Anton Meana, dziennikarz Cadena SER. Casillas prawdopodobnie zgłosił już swój start w wyborach Hiszpańskiej Radzie Sportu, która odpowiada za ich organizację. Może to wpłynąć na ich termin. Wstępnie miały się odbyć jesienią 2020 roku, ale Rubiales pracował nad ich przyspieszeniem. Przekonywał, że lepiej, przeprowadzić je wiosną, jeszcze przed Euro i igrzyskami olimpijskimi. Wówczas na obie te imprezy pojechałby już nowy prezes, pewny swojego mandatu.

Casillas ma rozpoznawalność, Rubiales poparcie małych klubów i federacji

Jeśli Hiszpańska Rada Sportu zgodzi się na zmianę terminu, szanse Casillasa gwałtownie spadną. Zwyczajnie zabraknie mu czasu: dopiero w marcu chce oficjalnie na konferencji prasowej zakończyć karierę i powiedzieć o swoich nowych planach. Wówczas można by mówić o początku kampanii. A roboty byłoby mnóstwo, bo Casillas musi walczyć z Rubialesem o poparcie najmniejszych klubów i lokalnych federacji. One są zadowolone z dotychczasowego prezesa, który pomógł im choćby ostatnią reformą Superpucharu Hiszpanii. Kolosalne pieniądze, które zarobił na rozgrywaniu miniturnieju w Arabii Saudyjskiej w dużej mierze trafiły do nich. - Przeznaczymy je na pomoc mniejszym klubom, zorganizujemy rozgrywki dla dzieci, wesprzemy drużyny młodzieżowe i kobiece zespoły - deklarował Rubiales niejako odpierając zarzuty, że 120 milionów euro, które zgarnie za nowy Superpuchar, trafi do najlepszych klubów i na konto federacji.

A formuła głosowania na prezesa związku jest taka, że bez wsparcia prowincji nie sposób wygrać. Mimo to, hiszpańscy dziennikarze twierdzą, że Casillas nie zgodziłby się kandydować, gdyby nie był przekonany o wygranej. Ale i Rubiales będąc prezesem RFEF od maja 2018 roku jest pewny zwycięstwa. Ma większe doświadczenie, ale i więcej wrogów. Rozpoznawalnością Casillas bije go na głowę. - Potrzebna mu będzie dobra kampania i wsparcie. Samo bycie legendą niczego nie gwarantuje - uważa Jordi Marti z Cadena SER. 

Pobierz aplikację Football LIVE na Androida

Aplikacja Football LIVEAplikacja Football LIVE Sport.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.