Nowy trener Barcelony Quique Setien pozwolił sobie na eksperymenty w składzie na środowy mecz Pucharu Króla. Mimo że szansę dostało kilku młodszych zawodników, jak Rigui Puig czy Ansu Fati, wyjściową jedenastkę Katalończyków ciężko nazwać głęboką rezerwą. W pierwszym składzie znaleźli się również Nelson Semedo, Ivan Rakitić, Clement Lenglet, Sergi Roberto, Frenkie de Jong i Antoine Griezmann.
ZOBACZ WIDEO: "Czas Setiena w Barcelonie jest ograniczony. To trener bez planu B"
Gwiazdy z Katalonii nie zrobiły jednak wrażenia na piłkarzach z Ibizy. Gospodarze w 9. minucie wyszli na prowadzenie za sprawą Javi Pereza, który płaskim uderzeniem po długim słupku pokonał broniącego dostępu do bramki mistrzów Hiszpanii Neto.
Do końca pierwszej połowy Barcelona raczej zawodziła. Co prawda podopieczni Setiena mieli 80 procent posiadania piłki, ale przez 45 minut oddali na bramkę rywala tylko jeden strzał, w dodatku niecelny. Po przerwie Katalończycy podkręcili trochę tempo i dzięki dwóm trafieniom Griezmanna, w 72. i 94. mincie, ostatecznie zdołali wygrać ze znacznie niżej notowanym rywalem.
W 1/16 finału męczył się także Real Madryt, który mierzył się z innym trzecioligowcem Unionistas Salamanka. Choć Zinedine Zidane postawił na takich piłkarzy jak Karim Benzema, Gareth Bale, Casemiro, Marcelo czy Dani Carvajal, starcie w Salamance ciężko nazwać spacerkiem. Po godzinie gry był remis 1:1, a gol na 2:1 dla madrytczyków był trafieniem samobójczym Juana Gongory. Wynik w doliczonym czasie drugiej połowy ustalił Brahim Diaz.
Od tego sezonu zmieniła się nieco formuła rozgrywek o Puchar Króla. Jedynie w półfinałach zespoły będą rywalizować w dwumeczach. W pozostałych rundach rozgrywane będzie jedno spotkanie, które rozstrzygnie o tym, kto awansuje do kolejnej fazy.