Był 2008 roku. Właścicielem Manchesteru City był Thaksin Shinawatra, który budował zespół prowadzony przez Marka Hughuesa. Szef angielskiego klubu planował duże wzmocnienia, za które odpowiadali jego współpracownicy. Jednym z nich był Gary Cook, ówczesny dyrektor generalny klubu. Poza nim, za kupowanie zawodników odpowiadał Pairoj Piempongsant, bliski współpracownik Shinawatry.
Obydwaj działacze współpracowali z Paulem Aldridgem, który wcześniej przebywał w West Hamie. Tam sprawił nieco problemów z transferami Carlosa Teveza i Javiera Mascherano. I pośrednio właśnie one doprowadziły do tego, że Manchester City przez pomyłkę złożył ofertę na zakup Leo Messiego, o czym w rozmowie z dziennikiem "Mundo Deportivo" opowiedział wspomniany Cook. - Aldridge powiedział z jego angielskim akcentem: "Pairoj, musisz mi powiedzieć, co robimy, to wymyka się spod kontroli". Pairoj leżał akurat na stole do masażu i mówił: "Tak! Tak! Rynek transferowy jest zagmatwany". Nieco treści zgubiło się w tłumaczeniu i usłyszeliśmy, że musimy pozyskać Messiego.
Jak do tego doszło? Pairoj, mówiąc o zagmatwaniu rynku transferowego powiedział: "It's getting messy". Cook zamiast tego usłyszał jednak: "We have got to get Messi", co w tłumaczeniu oznacza "musimy pozyskać Messiego".
Cook zareagował więc szybko na słowa prawej ręki swojego pracodawcy i wysłał ofertę do Barcelony. Zanim ta zdążyła jednak odpowiedzieć, przedstawiciele Premier League wysłali do Manchesteru zapytanie o autentyczność propozycji. Wówczas wyszło na jaw, co tak naprawdę się stało. Co ciekawe, według informacji "Mundo Deportivo", Joan Laporta, który wówczas był prezesem Barcelony, miał przyznać, że gdyby oferta była prawdziwa, byłby w stanie ją zaakceptować.
Jak wiadomo do transferu ostatecznie nie doszło, a Leo Messi do dziś jest zawodnikiem Barcelony, dla której rozegrał już 705 meczów, strzelając w nich 618 goli i zaliczając 175 asyst.
Pobierz aplikację Football LIVE na Androida
Football LIVE Football LIVE