Dotychczas nie zdarzało się, żeby Real oficjalnie zabierał głos w sprawie sędziowania. Narzekali trenerzy, piłkarze, rzadziej działacze. Tymczasem po meczu z Barceloną (0:0), najpierw klubowa telewizja nagrała w szatni poharataną nogę Varane’a, a następnie na oficjalnej stronie pojawił się komunikat z analizą obu sytuacji z jego udziałem, które zdaniem klubu, powinny skończyć się podyktowaniem jedenastki. Treść przetłumaczył portal "Realmadryt.pl":
„Francuz ucierpiał przez silną nakładkę Lengleta, a dwie minuty później był ciągnięty za koszulkę przez Rakiticia. Varane znajdował się w centrum dwóch najbardziej kontrowersyjnych akcji Klasyku na Camp Nou. Francuz ucierpiał przy dwóch rzutach karnych w pierwszej połowie, których nie odgwizdał Hernandez Hernandez. W 17. minucie wyszedł do rzutu rożnego i w następnej akcji otrzymał silną nakładkę w prawe udo ze strony Lengleta w polu karnym, którego nie zobaczyli ani sędzia, ani VAR (gdzie siedział De Burgos Bengoetxea). Dwie minuty później kolejny rzut rożny, przy którym stoper był ciągnięty za koszulkę przez Rakiticia i został przewrócony w polu karnym. Jednak ponownie ani sędzia, ani VAR nie zdecydowali się na wskazanie na rzut karny" - czytamy.
Do tego dołączono galerię zdjęć i filmik z powtórkami obu akcji.
Jeszcze przed Klasykiem podobnie zachowała się FC Barcelona. Jej prezes, Josep Maria Bartomeu wysłał pismo do prezesa Hiszpańskiej Federacji Piłkarskiej Luisa Rubialesa, ze skargą na zachowanie sędziów w meczu z Realem Sociedad. Kontrowersja dotyczyła starcia Diego Llorente z Gerardem Pique w polu karnym Realu. Zdaniem Barcelony - należał jej się rzut karny. Bartomeu stwierdził w liście, że sytuacja powinna zostać skontrolowana przez VAR. – Zawsze byliśmy zwolennikami wprowadzenia technologii mającej pomóc sędziom w ich trudnej pracy. Ale po instalacji systemu wymaga się stosowania tych samych kryteriów i maksymalnego zaangażowania od wszystkich sędziów asystentów, którzy z niego korzystają. Jeśli się tego nie robi, narusza to czystość gry - pisał Bartomeu.
Promadryckie media stwierdziły, że list był zwieńczeniem kampanii medialnej, która miała doprowadzić do bardziej przychylnego dla Barcy sędziowania w El Clasico.