Na mundialu 1998 po mistrzostwo świata sięgnęli Francuzi. Wśród nich był Emmanuel Petit, który grał wówczas w Arsenalu Londyn. W 2000 roku Petit przeniósł się do Barcelony, ale wytrzymał tam tylko jeden sezon. Teraz tłumaczy, dlaczego jego pobyt na Camp Nou był nieudany.
- Doświadczyłem rasizmu w szatni Barcelony. To może szokować, ale takie sytuacje czasami się zdarzają - powiedział Petit. Francuz twierdzi, że to atmosfera w drużynie uniemożliwiła mu dobrą grę w Barcelonie.
- W szatni toczyła się wojna między dwiema grupami: katalońską i holenderską. Trenerem był Lorenzo Serra Ferrer, który nie miał wystarczającej charyzmy, by zarządzać zespołem - dodał Petit.
Francuz w 2001 roku przeniósł się z Blaugrany do Chelsea Londyn. Trzy lata później zakończył karierę. - Kiedy przyjechał do Barcelony, to powiedziano mi, żebym nie uczył się hiszpańskiego, lecz katalońskiego. Odpowiedziałem im, że przecież jestem w Hiszpanii. Wtedy stwierdzili, że nie, że to jest Katalonia. Miałem tego dość. Kiedy ludzie nadmiernie się z czymś identyfikują, to zbliżają się do rasizmu - zakończył Petit.