Eric Abidal to obecnie dyrektor sportowy Barcelony, który przed kilkoma laty był obrońcą katalońskiego klubu. Zachorował na raka, konieczny był przeszczep wątroby. Zabieg przeprowadzono w kwietniu 2012 roku. W lipcu zeszłego roku "El Confidential" sensacyjnie donosił, że organ, który wszczepiono piłkarzowi najprawdopodobniej pochodził z czarnego rynku. Choć tuż po operacji podawano, że wątrobę ofiarował kuzyn Abidala, Gerard. A sam Eric wystąpił w koszulce, na której wypisał dla niego podziękowanie.
Milan zremisował z Lecce, Piątek strzelił gola. Zobacz, jak reprezentant Polski zdobył kolejną bramkę w Serie A
O tym, że wątroba mogła pochodzić z nielegalnego źródła, miały świadczyć rozmowy byłego prezesa Barcelony Sandro Rosella z tajemniczymi osobami. W opublikowanych transkryptach na stronie "El Confidential" czytaliśmy m.in.: "Abidal występuje przeciwko nam. A my mu kupiliśmy wątrobę nielegalnie. Sprzedaliśmy to jako historyjkę z wątrobą kuzyna. Zapłaciliśmy za dwa lata kontraktu. Co za skur..." - stwierdził tajemniczy rozmówca. A Rosell potwierdził potrójnym "tak".
To odpowiedź na krytyczne komentarze Abidala wobec poprzedniego zarządu klubu, który miał go zmusić do odejścia. W 2013 roku Barcelona nie przedłużyła z nim kontraktu, a Abidal odszedł do AS Monaco. Potem grał też krótko w Olympiakosie, a karierę zakończył w 2014 roku.
Teraz sprawa przeszczepu wątroby Abidala wraca. Na razie nie trafiła ona do sądu, bo według niego dokumentacja niezbędna do wszczęcia procesu była niekompletna. Teraz by to zmienić sąd w Barcelonie wezwał na świadka w sprawie kuzyna byłego zawodnika, Gerarda. Tego samego, którego piłkarz i jego otoczenie pierwotnie podawało za dawcę.
Kuzyn Abidala ma zgłosić się na przesłuchanie 8 listopada. Niewykluczone jest, że potencjalny dawca zostanie poddany badaniu, by stwierdzić, czy rzeczywiście oddał on kuzynowi wątrobę.