Martin Odegaard zachwyca. "Niczego takiego do tej pory nie widziałem"

Pep Guardiola chciał mieć go w Bayernie i zrobić z niego najlepszego piłkarza na świecie. Martin Odegaard wybrał wtedy Real Madryt, sparzył się na tym, ale teraz jest na najlepszej drodze, by wrócić na Santiago Bernabeu jako gwiazda. - Niczego takiego do tej pory nie widziałem - zachwyca się 20-letnim Norwegiem dziennikarz zajmujący się Realem Sociedad.
Zobacz wideo

- Martin Odegaard jest teraz piłkarzem niemal kompletnym. Gra widowiskowo, rozstrzyga mecze, stawiając jednocześnie zespół ponad siebie - stwierdził Lars Tjaernas, ekspert Aftenposten. - Wszyscy w Hiszpanii pamiętają go z rezerw Realu jako piłkarza utalentowanego technicznie, ale słabego defensywnie. Podejrzewaliśmy, że to będzie jego największa wada. Ale on zachwycił wszystkich, przekroczył oczekiwania. Pracuje bardzo ciężko, z niesamowitą intensywnością i jest bardzo inteligentny taktycznie - powiedział w rozmowie z norweskimi mediami Miguel Gonzalez, dziennikarz "El Diario Vasco" zajmujący się od lat Realem Sociedad. Z 23 kluczowymi podaniami Odegaard zajmuje ex aequo trzecie miejsce w lidze, z 35 dryblingami jest drugi w lidze (19 z nich było skutecznych, co daje mu trzecie miejsce), a na koncie ma dwie gole i dwie asysty, w tym taką perełkę:

Do tego dochodzi jego pracowitość. Bardzo często odbiera piłkę w tercji rywala (11-krotnie w tym sezonie, jest najlepszy pod tym względem w lidze), co sprawia, że jest idealny do gry wysokim pressingiem. W dodatku jest jednym z czołowych piłkarzy pod względem przebiegniętych kilometrów. Tylko w starciu z Atletico Madryt pokonał aż 12,5 km, zadając kłam wcześniejszym opiniom, jakoby był brylantem wyłącznie z piłką przy nodze. - Nie tylko dużo biega, ale również mądrze. Czasami musieliśmy przecierać oczy ze zdumienia widząc, jak dużo piłek odbierał. To coś niesamowitego. Może stać się najbardziej kompletnym piłkarzem w historii Realu Sociedad, niczego takiego do tej pory nie widziałem - mówił Miguel Gonzalez. Jak pisało "Mundo Deportivo" po jednym ze spotkań, koledzy Odegaarda byli zszokowani jego poświęceniem i pracowitością, stwierdzając, że "nauczył się cierpieć na boisku". Z ocen "Marki" wynika, że to najlepszy piłkarz ligi hiszpańskiej, dostał taką nagrodę za wrzesień.

- Musimy pamiętać, że wciąż jest bardzo młody, nawet jeśli wydaje się już weteranem - zwrócił uwagę w rozmowie z ESPN Roberto Olabe, dyrektor sportowy Realu Sociedad. Mowa o piłkarzu, który w wieku 20 lat rozegrał 201 spotkań w profesjonalnej piłce - w pięciu różnych klubach oraz w seniorskiej reprezentacji. Rekordy bił niemal od zawsze: mając 15 lat i 118 dni pobił rekord ligi norweskiej, zostając najmłodszym zawodnikiem. W wieku 16 lat i 157 dni zmienił Cristiano Ronaldo i został najmłodszym debiutantem w historii Realu Madryt.

Pół roku po debiucie w Stromsgodset zaczął swoje transferowe "tournee" - trenował z m.in. Liverpoolem, Bayernem Monachium, Manchesterem City czy Manchesterem United. Chcieli go wszyscy, ale ostatecznie rywalizację o upragniony podpis wygrał Real Madryt. "Królewscy" zrobili wszystko, by go pozyskać - Hans Erik Odegaard (ojciec piłkarza) został trenerem i podpisał trzyletni kontrakt. Na jego mocy miał zarabiać 100 tys. euro rocznie i dostał 3 mln euro bonusu za podpis - co oznacza, że w ciągu trzech lat zarobił więcej niż Zinedine Zidane, który wówczas jako trener rezerw Realu zarabiał "zaledwie" 600 tys. euro. 

Guardiola mówił: Zrobię z niego najlepszego piłkarza na świecie

- Ojciec Odegaarda zapytał mnie, co bym zrobił na miejscu Martina. Odpowiedziałem, że w jego wieku nie mogłem nawet spędzić nocy poza domem i jestem najgorszą osobą, którą można pytać o radę. Gdy byłem w Dausze [Bayern prowadzony wówczas przez Guardiolę przebywał tam na zgrupowaniu] Pep Guardiola powiedział mi "namów go na Monachium. Zrobię z niego najlepszego piłkarza na świecie". Odpowiedziałem mu, że widzę jeden problem, bo latem pewnie go już nie będzie w Norwegii - powiedział w rozmowie z "The Athletic" Jan Aage Fjortoft, były norweski piłkarz, a obecnie ekspert TV. I dodał, że postawienie na Real Madryt było logicznym wyborem. Wszyscy wiedzieli, że 16-letni wówczas Odegaard będzie musiał grać w rezerwach. Rezerwy Bayernu grały w czwartej lidze, a angielskie kluby nie umiały opiekować się takimi talentami, dlatego to Real Madryt był najlepszym rozwiązaniem.

Carlo Ancelotti: Ten transfer to czysty PR

Odegaard polaryzował środowisko piłkarskie, a jego specjalne traktowanie wzbudzało kontrowersje nawet w Realu. - Gdy Florentino kupuje piłkarza z Norwegii, po prostu musisz to zaakceptować. Dodatkowo zdecydował, że zagra w trzech meczach pierwszego zespołu, co było działaniem PR-owym. Mógłby być najlepszym zawodnikiem na świecie, ale ja o niego nie prosiłem. Ten transfer to czysty PR - pisał w książce Carlo Ancelotti, który wówczas był trenerem Realu. Odegaard dzielił kibiców, ale klub mu nie pomagał. - Działania Realu Madryt sprawiły, że Odegaard niemal nie ma szans na odniesienie sukcesu - pisał "The Telegraph". Norweg tak naprawdę nie był częścią żadnego zespołu: trenował z pierwszą drużyną, ale w weekendy grał w meczach rezerw. Rezerw, które radziły sobie dużo lepiej bez niego, a Norweg po jednym z występów otrzymał od "AS-a" notę zero. W najważniejszych meczach nie grał. Koledzy zazdrościli mu treningów z gwiazdami i astronomicznej pensji, mającej wynosić ok. 100 tys. euro tygodniowo.

Odegaard zrobił furorę w Holandii

Wobec tego plan Realu Madryt musiał się zmienić i Odegaard trafił do Holandii. Początki nie były łatwe. "To dobry piłkarz, ale przez niego Heerenveen traci balans", "drużyna nadal nie wygrała z nim w podstawowej jedenastce i odpadła z Pucharu Holandii" - takie komentarze można było znaleźć w holenderskich mediach po zaledwie pięciu meczach. Norwegowie zastanawiali się, czy Odegaard nie powinien wrócić do kraju. Piłkarz spędził w Heerenveen 18 miesięcy - w 43 meczach strzelił trzy gole i zaliczył pięć asyst. Potem znowu został wypożyczony, ale tym razem do Vitesse Arnhem, gdzie zaczął zachwycać. 11 goli i 12 asyst w 39 meczach dały mu miejsce w jedenastce sezonu. Znalazł się w niej jako jedyny piłkarz spoza wielkiego duetu Ajax - PSV Eindhoven. Było jasne, że musi wykonać następny krok w karierze, ale że to jeszcze nie pora na Real Madryt.

Interesował się nim Ajax, Bayer Leverkusen oraz Real Sociedad. Holendrzy chcieli go wykupić na stałe, Niemcy oferowali grę w LM, ale wybór padł ostatecznie na klub z Kraju Basków. Ojciec Hans Erik (dawniej jego agent) i obecny agent Bjor Tore Kvarme doradzili mu, że będzie to idealne miejsce do rozwoju - Kvarme w przeszłości tam występował, a sam Odegaard oglądał mecze tego zespołu. - To był naturalny krok. Lepiej grać tutaj i przyzwyczajać się do La Ligi. Wiele klubów się mną interesowało, ale ważne było to, bym trafił do klubu, który naprawdę mnie chce i do którego stylu gry pasuję. Na tym etapie kariery to ważniejsze dla mnie niż gra w LM - wytłumaczył swój transfer Odegaard.

Real Madryt o nim nie zapomina, ale na powrót trzeba poczekać

Jego występy w Realu Sociedad nie umknęły uwadze Realu Madryt. Zinedine Zidane chciałby wzmocnić drugą linię "Królewskich" już zimą, ale na razie nic nie wskazuje na to, by tym wzmocnieniem miał zostać Norweg. -Teraz jestem szczęśliwy. Zamierzam grać tu dwa lata, a potem zobaczymy. La Real to odpowiednie miejsce dla mnie, choć moim marzeniem jest gra w Madrycie - tłumaczy Odegaard, nie bojąc się ewentualnej konkurencji na Santiago Bernabeu.

Norwegii już teraz piłkarz jest ogromną gwiazdą. - Odegaard stał się fenomenem. Grupa dziennikarzy podąża za nim od pięciu lat, niezależnie od tego, gdzie grał. Wszystko co powie lub zrobi staje się w Norwegii wielkim wydarzeniem - powiedział w rozmowie z "The Athletic" Lars Sivertsen, norweski dziennikarz.

"Czasami ciężko jest być Martinem Odegaardem"

- Według wielu Hiszpanów to obecnie najlepszy piłkarz La Ligi, ale nadal mamy wobec niego wielkie oczekiwania. Rozmawiając z nim trudno uwierzyć, że ten chłopak ma zaledwie 20 lat - pisał na łamach norweskich mediów znany dziennikarz Guillem Balague, podkreślając inteligencję Odegaarda, jego znajomość kilku języków oraz umiejętności czysto piłkarskie. - Zaczynałem bardzo młodo, dlatego mierzyłem się z nierealistycznymi oczekiwaniami - powiedział 20-latek w rozmowie z ESPN. I przyznał: - Czasami ciężko jest być Martinem Odegaardem.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.