Eden Hazard był bohaterem jednego z najgłośniejszych transferów minionego lata. Belg przeszedł z Chelsea do Realu Madryt za kwotę około 100 milionów euro. Chociaż w poprzednim sezonie 28-latek należał do najlepszych piłkarzy w Europie i to głównie dzięki niemu londyńczycy sięgnęli po Ligę Europy oraz zajęli 3. miejsce w Premier League, to początku obecnych rozgrywek skrzydłowy nie zaliczy do udanych.
Hazard krytykowany był już latem. Najpierw za wyraźną nadwagę po urlopie, później za nieskuteczność. Kiedy wydawało się, że Belg wychodzi na prostą, tuż przed poprzednią przerwą na mecze reprezentacji, doznał on kontuzji, która wykluczyła go z gry na kilkanaście dni.
Hazard oficjalnie zadebiutował w Realu 14 września w meczu z Levante (3:2), a później grał przeciwko PSG (0:3), Sevilli (1:0) oraz Atletico (0:0). W żadnym z tych spotkań Belg nie strzelił gola ani nie zanotował asysty.
- Na razie nie jestem "galaktyczny". Muszę udowodnić, że mogę być jednym z nich - powiedział Hazard. - Wszyscy znamy historię numeru siedem w tym klubie i muszę zrobić wiele, by do niej nawiązać. Muszę też zrobić wiele, by udowodnić, że jestem jednym z najlepszych na świecie. Muszę dawać z siebie więcej nie tylko w meczach, ale też na treningach.
- Jestem krytyczny wobec siebie, bo wiem, że stać mnie na więcej. Jestem też pewien, że odpowiednia praca przyniesie oczekiwane efekty. Wiem, że nie wszystko jest najlepiej, bo chociaż prowadzimy w lidze, to wysoko przegraliśmy w Paryżu. Nie byłem w stanie dawać z siebie maksimum z powodu kontuzji, ale teraz wszystko jest w porządku i jestem gotowy do walki. Brakuje mi gola lub asysty, by wszystko stało się nieco łatwiejsze. Kiedy to przyjdzie, to wiem, że uda mi się odwrócić obecny stan rzeczy - dodał.
Szansę na przełamanie Hazard mieć będzie już we wtorek, gdy Real zagra u siebie z Clubem Brugge w 2. kolejce Ligi Mistrzów. W sobotę zaś madrytczycy podejmą Granadę w La Lidze.
Krzysztof Piątek wygwizdany przez własnych kibiców