Neymar przyciąga kłopoty. Ma cztery sprawy w sądzie, problemy z kontuzjami i złych doradców

Utalentowany, roztańczony dzieciak z Brazylii ma już 27 lat i dojechał do skrzyżowania, na którym musi podjąć decyzję: w lewo do zmarnowanych talentów czy w prawo do wielkich tej dyscypliny. To porażka nawigacji i samego kierowcy, że w ogóle się na tym skrzyżowaniu znalazł.

Neymara nawigowali najbliżsi: ojciec, przyjaciele, którzy wciąż przesiadują w jego paryskiej posiadłości i siostra, której urodzin nie opuszcza od kilku lat, mimo że wypadają w środku sezonu. Za kierownicą siedział oczywiście on sam i na końcu on jest winny temu, że zbłądził. Ostatnie dwa lata to seria jego porażek na każdym polu: z PSG nie doszedł nawet do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, uderzył kibica po finale Pucharu Francji, przez kontuzje opuszczał ważne reprezentacyjne imprezy, ma trzy sprawy w sądzie związane z finansowymi machlojkami, jest też oskarżony o gwałt. Mentalnie pozostał nastolatkiem. Już nie tym uśmiechniętym i bawiącym się na boisku. Ale buntującym się, rozpieszczonym i niedojrzałym.

Neymar dołączył do PSG i przerósł klub. Na nieszczęście wszystkich

W poniedziałek miał rozpocząć przygotowania do sezonu z PSG, ale do Paryża wciąż nie dotarł. Został w Brazylii, chcąc wymusić na klubie zgodę na jego transfer do Barcelony. A że to nie popchnęło sprawy tak, jak oczekiwał, to w wywiadzie dla „Oh My Goal” uderzył raz jeszcze. Z rozrzewnieniem zaczął wspominać mecz, w którym jako piłkarz Barcelony wyeliminował PSG z Ligi Mistrzów: - Jak w doliczonym czasie strzeliliśmy szóstego gola... Nigdy nie czułem czegoś takiego. To było niesamowite.

Kilka miesięcy po tym zwycięstwie zdecydował się do nich dołączyć. Tak doszło do największego transferu w historii, w którym każdy myślał tylko o sobie: PSG chciało wreszcie zdobyć Ligę Mistrzów, Neymar wyjść z cienia Messiego i walczyć o Złotą Piłkę, a właściciele poprzez sport zwrócić uwagę na Katar i ocieplić jego wizerunek. Wszyscy przegrali. PSG dwa razy odpadło w 1/8 Champions League, bo w kluczowym momencie sezonu Neymar rok po roku łapał kontuzję śródstopia i na kilkanaście tygodni wypadał z gry. Stracił sam piłkarz, który zakładał, że w PSG będzie liderem, najważniejszym piłkarzem i poprowadzi zespół do wielkich zwycięstw, a w konsekwencji zgarnie indywidualne nagrody. W Barcelonie walczyłby o tytuły, ale wszyscy i tak przypisywaliby zasługi Leo Messiemu, bo - jak dosadnie stwierdził Gerrard Pique – Messi był i zawsze będzie najważniejszy. Neymar najpierw to akceptował, ale z czasem bycie drugim zaczęło mu przeszkadzać. W PSG być jak Messi. Mieć jego status w drużynie i popularność wśród kibiców. Początkowo się nią cieszył, ale po kłótniach z Edinsonem Cavanim o to, kto ma wykonywać jedenastki, po upublicznieniu przez „Football Leaks”, że dostaje premię za dziękowanie kibicom za doping, wsparcie z trybun się skończyło. Zaczęła się szydera. Neymar podchodził do wykonania rzutu karnego, a kibice skandowali - „Cavani, Cavani”. Pojawił się też Mbappe ze statusem lokalsa wychowanego na przedmieściach Paryża i złotym medalem mistrzostw świata na szyi. Rzucił na Neymara cień. A z walką o Złotą Piłkę wyszło tak, że z trzeciego miejsca, po roku spadł na dwunaste.

Stracili też katarscy szejkowie, którym Neymar zagrał na nosie. Toczona publicznie wojna z piłkarzem, któremu pozwolili przerosnąć klub, to PR-owy strzał w kolano. Proszenie jego ojca, by namówił syna do przyjazdu do Paryża i zapewnianie go, że nikt nie zagoni Neymara do treningów ani nie zmusi do przeprosin, poważnie utrudniają budowanie wizerunku wielkiego klubu.

Neymar zawieszony, kontuzjowany i oskarżony o gwałt

Zła seria Neymara trwa – mniej więcej – od dwóch lat. Tak na boisku, jak i w życiu w ogóle. Przegrał w finale Pucharu Francji z Rennes, a chwilę później, podczas dekoracji, nie wytrzymał prowokacji kibica i uderzył go w twarz. Minęło kilka tygodni, a Najila Trindade oskarżyła go o gwałt, którego miał się dopuścić 15 maja. Kobieta opowiedziała o ich znajomości: poznała Neymara przez Instagram i do Paryża przyleciała na jego zaproszenie i na jego koszt. – Przyszedł do mojego pokoju, prawdopodobnie pod wpływem alkoholu, a po chwili rozmowy i wymiany czułości stał się agresywny i przemocą, wbrew mojej woli, zmusił mnie do odbycia stosunku. Odmówiłam, bo nie chciałam stosunku bez zabezpieczenia – zeznała. Neymar bronił się tym, że kobieta to wszystko wymyśliła, żeby wymusić na nim odszkodowanie. By zyskać wiarygodność upublicznił ich konwersację prowadzoną na WhatsApp’ie, a kilka dni później udostępnił też nagranie, na którym słychać, że kobieta ma pretensje o jego agresywne zachowanie, prawdopodobnie z poprzedniego dnia. Uderza go, a po chwili rzuca jakimś przedmiotem.

Gdy prawnicy kobiety zwrócili uwagę, że brazylijskie prawo zabrania publikowania intymnych nagrań, ojciec Neymara skomentował: „Lepiej odpowiadać za cyberprzestępczość niż za zgwałcenie.” Sprawa jest w toku.

6 czerwca, Neymar przez pięć godzin składał zeznania w tej sprawie, a wieczorem zagrał w towarzyskim meczu z Katarem. Już po dwudziestu minutach, kontuzjowany opuścił boisko. Lekarze potwierdzili, że ma problem z więzadłem w prawej kostce. Znów kontuzja? Znów zostawia zespół w najważniejszym momencie? Kibice pamiętali, że nie dokończył mundialu w 2014, a w 2018 roku nie był w pełni formy, po kilku miesiącach pauzy. Zaczęli podejrzewać, że Neymar w związku ze skandalem, nie chce grać w Copa America i pozostać na świeczniku. Piłkarz znów dostarczył dowody: zdjęcie spuchniętej kostki wylądowało na Instagramie i Facebooku. Podejrzenia kibiców nie wzięły się znikąd. Neymar od kilku lat, w okolicach 11 marca odnosi kontuzję lub zostaje zawieszony. Wtedy wylatuje do Brazylii, by świętować urodziny swojej młodszej siostry. W 2015 i 2016 roku był zawieszony za zbyt dużo żółtych kartek, a w kolejnych trzech latach łapał kontuzję.

Cztery sprawy w sądzie

Jego problemy z prawem nie kończą się na sprawie z domniemanym gwałtem. Przeciwko Neymarowi toczą się jeszcze trzy inne postępowania związane z nieprawidłowościami finansowymi. - Skarb Państwa zablokował 36 nieruchomości należących do Neymara Jr. przy okazji dochodzenia w sprawie oszustwa podatkowego – poinformowały media z San Paulo.  Piłkarz miał oszukać brazylijską skarbówkę na blisko 16 milionów euro. Zdaniem mediów, Neymar wciąż może korzystać ze swoich nieruchomości, natomiast nie może nimi zarządzać prawnie, czyli np. sprzedawać. Wśród nich są dwie luksusowe wille, kilka domów i mieszkań.

Wciąż toczy się sprawa, w której został oskarżony o manipulacje finansowe przy transferze z Santosu do Barcelony. Fundusz inwestycyjny DIS miał wynegocjowane 40 proc. od kwoty, którą za transfer Neymara otrzymał Santos. Fundusz oskarżył piłkarza, jego ojca, prezydenta Barcy Josepa Bartomeu i jego poprzednika Sandro Rosella, że zataili prawdziwą kwotę tego transferu. Klub i ojciec piłkarza utrzymywali, że Neymar kosztował 57 milionów euro – z tego 40 milionów trafiło do jego ojca, a 17 dostał Santos. W związku z tym, na konto DIS przelano około 7 milionów euro. To znacznie mniej niż zakładano. Hiszpańska prokuratura zbadała sprawę i twierdzi, że w rzeczywistości Barcelona zapłaciła za Neymara 83 miliony euro, więc DIS powinien dostać więcej pieniędzy. Śledczy domagają się surowej kary – 2 lat więzienia i 10 milionów euro odszkodowania. Brazylijczyk nie trafi jednak do więzienia, bo hiszpańskie prawo przewiduje, że w celi lądują osoby z wyrokami wyższymi niż 24 miesiące.

Najciekawsze, przede wszystkim w obliczu możliwego transferu, jest jego wzajemne oskarżanie się z Barceloną. I wytaczanie procesów, bo sprawa ma charakter formalny. Chodzi o przedłużenie umowy, na które Neymar zgodził się w październiku 2016 roku. Kontrakt został przedłużony do 2021 roku, a piłkarz miał dostać gigantyczną premię – 60 mln euro. Barcelona wypłaciła mu 30 milionów zaraz po złożeniu podpisu, natomiast drugą część miał dostać rok później. Ale wtedy grał już w PSG, więc klub uznał, że umowa przestała obowiązywać. Odmiennego zdania byli prawnicy Neymara, więc piłkarz wytoczył Barcelonie proces, w którym domaga się wypłaty kolejnych 30 milionów. W odpowiedzi, klub w oficjalnym piśmie poinformował, że wytacza Neymarowi proces w tej samej sprawie i żąda zwrotu wypłaconych 30 milionów i kolejnych 8,5 zadośćuczynienia.

Neymar jest podatny na wpływy innych

 Jednym z warunków, które Neymar musi spełnić, żeby dołączyć do Barcelony jest wycofanie pozwu przeciwko niej. Poza tym, ma przeprosić kibiców za swoje wypowiedzi i zachowanie oraz zrezygnować z 36 milionów euro, które zarabia w PSG i wrócić do swojej starej pensji w Barcelonie, czyli 22 milionów rocznie. Co bardzo ciekawe – klub oczekuje, że Neymar ograniczy udział ojca w swoich interesach. Jak podaje „El Pais”, Barca uważa go za osobę nieustannie generującą konflikty i skupioną na pieniądzach. Ma mieć duży wpływ na decyzje podejmowane przez syna, a że nie jest najbardziej kompetentnym doradcą, świadczą problemy, które powstawały za każdym razem, gdy zmieniał klub. – Podpisany przez Neymara kontrakt z Barceloną był tak niechlujnie sporządzony, że doprowadził do dymisji Sandro Rosella i sprawy w sądzie – podsumowuje „El Pais”.

Ważni w tej historii są też nieopuszczający go na krok kumple. Thomas Tuchel pisał w raporcie sporządzonym dla dyrektora sportowego PSG, że Neymar traktuje piłkę jakby była jego hobby, a nie zawodem. – Jego rozrywkowy tryb życia źle wpływa na pozostałych zawodników. Trzeba zadbać o jego dyscyplinę, żeby uniknąć wykolejenia kariery Kyliana Mbappe – stwierdził niemiecki trener. Pod „rozrywkowym trybem życia” kryją się jego przyjaciele z grupy „toiss”. Tak nazywają swoją paczkę. To pięciu mężczyzn w podobnym wieku do Neymara.  Z nimi imprezuje, wyjeżdża na wakacje i traktuje jak członków rodziny. Na nadgarstkach każdy z członków „toiss” ma wytatuowaną literę ze słowa „AMIGOS”. Neymar dedykował im strzelane gole, gdy układał obie ręce w kształt litery „T”. Brazylijskie media twierdzą, że żerują na Neymarze i mają na niego zły wpływ. Gdy francuska prasa donosiła, że właściwie nie opuszczają jego domu w Paryżu, Brazylijczycy komentowali, że na pewno przysporzy to klubowi kłopotów. Nie pomylili się, choć pewnie zdziwili się ich skalą.

Więcej o:
Copyright © Agora SA