Największa sensacja sezonu. Zespół zbudowany za grosze na drodze do Ligi Mistrzów

- Czasami zastanawiam się, czy mnie nie uderzy - tak o Pepe Bordalasie mówi jego podopieczny. Getafe, klub znany z tego, że nie ma kibiców, to jedna z największych sensacji tego sezonu. Drużyna sklecona za zaledwie 27 mln euro znajduje się na znakomitej drodze do gry w Lidze Mistrzów.
Zobacz wideo

- Jest problem. Nie ma nas zbyt wielu - mówi lektor, a na ekranie widzimy pusty stadion Getafe. - Rozwiązanie jest w tobie - dodaje, gdy kamera pokazuje krocze mężczyzny. Kibic udał się do kliniki, dostał pojemnik na nasienie i dostał pierwszy w historii klubowy film porno, "Zombies calientes del Getafe". Młode kobiety po wypiciu niebieskiego płyny zamieniają się w wyuzdane zombie. Mężczyzna oddał nasienie, a w ostatniej scenie filmu - mającej miejsce w pokoju udekorowanym flagami i szalikami Getafe - matka trzyma na rękach niebieskookiego noworodka. - Jeśli będzie nas więcej, będziemy więksi - tak kończy się kontrowersyjny spot Getafe z 2011 roku.

Getafe zdesperowane brakiem kibiców

W 2007 roku Getafe zachęcało do przyjścia na stadion inną kontrowersyjną reklamą. Abraham, Mojżesz, Joanna d'Arc i Jezus Chrystus wypowiedzieli posłuszeństwo Bogu. Powiedzieli, że poświęcą się tylko dla drużyny. Reklamę kończyła scena ukrzyżowania Chrystusa z napisem "Najważniejsza jest moja drużyna". Getafe od lat ma problem: brak kibiców. To 180-tysięczne miasto na przedmieściach Madrytu, przez co nie może rywalizować z Realem czy Atletico. Nawet w tym sezonie na meczach "Azulones" pojawia się średnio 10 tysięcy ludzi - to trzeci najgorszy wynik w La Lidze. Stadion zapełnia się w zaledwie 59 procentach (na 17400 miejsc), co również jest trzecim najgorszym wynikiem.

Jeden z najniższych budżetów w lidze

Budżet Getafe wynosi zaledwie 52 miliony euro. To oznacza, że na płace może przeznaczyć 39,24 mln euro rocznie. To szósta najniższa kwota, w gorszej sytuacji są jedynie Alaves, Girona, Rayo, Huesca i Real Valladolid. Dla porównania, FC Barcelona może wydać 633 mln, a walczący o utrzymanie Villarreal aż 109 mln. Rekord transferowy? W 2007 roku Oscar Ustari został kupiony za 6 mln euro. Pod tym względem Getafe jest 14. w lidze.

Wartość całej kadry według Transfermarktu to 93,5 mln euro - piłkarze z pierwszego zespołu zostali sprowadzeni za 27 mln euro. Ale koniec końców liczy się tylko tabela rozgrywek. Getafe jest 4., wyprzedza Alaves, Sevillę i Valencię. Na 11 kolejek przed końcem sezonu ma cztery punkty przewagi; cztery punkty, które aktualnie dają miejsce premiujące grą w Lidze Mistrzów. Nie trzeba chyba pisać, że Getafe nigdy nie grało w najbardziej elitarnych rozgrywkach - dwukrotnie grało w Lidze Europy, a gdy te rozgrywki były nazywane jeszcze Pucharem UEFA Hiszpanie stoczyli niesamowity bój z Bayernem Monachium. Ekipa prowadzona przez Michaela Laudrupa straciła gola na wagę dogrywki w 89. minucie. Getafe za chwilę strzeliło dwa gole (91. i 93. minuta), ale Bayern awansował po trafieniach w 115. i 120. minucie.

Bordalas awansował do La Ligi, po czym został zwolniony

- Trzyma nogę na twoim gardle i nie puszcza. Czasami zaczynasz się zastanawiać, czy cię nie uderzy - mówi Juan Cala. Obrońca Getafe opisuje w ten sposób Pepe Bordalasa, trenera Getafe. Jego droga do najwyższej klasy rozgrywkowej była długa i wyboista. Jako piłkarz dotarł co najwyżej do trzeciej ligi, skończył karierę przez kontuzję kolana. Jako trener czekał ponad 20 lat na debiut w La Lidze. Z Alcorcon grał w barażach o awans, z Alaves zdołał awansować, ale i tak został zwolniony po konflikcie z zarządem. Getafe zgłosiło się po niego po spadku z La Ligi; w drugiej lidze zajmowało przedostatnie miejsce. Efekt okazał się natychmiastowy, Getafe awansowało wróciło do La Ligi. Jedynym celem było utrzymanie, ale podmadrycki zespół zajął 8. miejsce, do awansu do pucharów zabrakło zaledwie trzech punktów.

Nie będą grać jak Barcelona. Bliżej im do Atletico

- Prowadzę mały zespół. Nie mogę pozwolić im grać jak Barcelona - tłumaczy Bordalas styl gry swoich podopiecznych. Getafe od zawsze narzeka na brak kibiców, ale po części trudno im się dziwić, przynajmniej ostatnio: styl gry "Azulones" nie jest zbyt efektowny. Getafe strzeliło 36 goli (czyli tyle samo co 18. Celta i mniej niż 15. Levante), ale straciło zaledwie 24 gole - mniej niż Barcelona (26) czy Real Madryt (32). Podopieczni Bordalasa oddają średnio 10,5 strzału na mecz (najgorszy wynik wraz z dwoma innymi drużynami). Posiadanie piłki? 42,6 procent, najgorszy wynik. Celność podań? 64,4 procent, kolejna drużyna ma 61,1 procent. 73 żółte kartki i pięć czerwonych sytuują zespół w czołówce najostrzej grających ekip. Porównanie nasuwa się samo - Getafe to małe Atletico Madryt, gra nawet w tym samym, coraz rzadziej spotykanym ustawieniu (4-4-2). Ale jednocześnie ekipa Bordalasa strzeliła aż 27 goli z ataków pozycyjnych (tyle samo co trzeci Real Madryt) i zaledwie cztery po stałych fragmentach (18. wynik w lidze). Taki styl gry wielu się nie podoba. - Przeszkadza nam to, co się o nas mówi. Zasługujemy na lepsze opinie. Samymi faulami i grą na czas nie da się zajmować czwartego miejsca - narzeka Jorge Molina.

Bordalas może być jednak porównywany do Diego Simeone. Jest opisywany jako ekspert w zarządzaniu piłkarzami, od których wymaga całkowitej lojalności i poświęcenia. - Kontroluje każdy aspekt: dietę, odpoczynek, trening, taktykę. Jego treningi są bardzo ciężkie, intensywność jest niesamowita - mówił Cala w rozmowie z "Guardianem". Inny piłkarz mówi jasno: gdybyś nie zrobił tego, czego od ciebie wymaga, to oszalałby. - Pracujemy na całego, co widać w meczach: gramy tak, jak trenujemy - opisuje Antunes.

Getafe to zbieranina piłkarzy po przejściach. David Soria był niechciany w Sevilli, Nemanja Maksimović z Valencii, Leandro Cabrera trafił z Crotone, Damian Suarez dwukrotnie z rzędu spadał z ligi, a Mathieu Flamini długo nie miał klubu i bardziej skupiał się na założonej przez siebie firmie GF Biochemicals, produkującej kwas lewulinowy z odpadów drzewnych.

Hiszpański Antonio Di Natale

Ale tylko jeden piłkarz jest uważany za niezastępowalnego: to 36-letni Jorge Molina. Zadebiutował w pełni profesjonalnym zespole dopiero w wieku 27 lat (Elche w 2009 roku). Dwa lata później w Betisie zadebiutował w La Lidze, a teraz w Getafe robi coś, czego kibice w Hiszpanii nie widzieli od czasów Ferenca Puskasa: to najstarszy zawodnik, który strzelił co najmniej 10 goli w lidze. Jest 11. najlepszym strzelcem i czwartym wśród Hiszpanów - za swoim kolegą z drużyny, 30-letnim Jaime Matą, dla którego to pierwszy sezon w La Lidze (13 trafień), Borją Iglesiasem (11 goli, Espanyol) i Raulem de Tomasem (11 goli, Rayo). Kibice na stadionie Getafe coraz częściej skandują "Molina Seleccion!", domagając się powołania do kadry. - To ładny gest, ale jestem realistą. Wiem, że to będzie bardzo trudne - mówi Molina. To hiszpańska wersja Antonio Di Natale: przed 30. urodzinami rozegrał w La Lidze zaledwie 25 meczów, zdobył pięć bramek i zaliczył trzy asysty. Po 30. urodzinach rozegrał już prawie 150 spotkań, dołożył 41 goli i 14 asyst.

- Bordalas jest bardzo wymagający, ale wyciąga z piłkarza to, co najlepsze - twierdzi napastnik Getafe. - Nigdy nie musiałem tak ciężko trenować jak u Bordalasa - mówi grający od 15 lat w La Lidze 32-letni Markel Bergara. Bordalas w przeszłości kazał swojemu podopiecznemu trzymać ołówek między górną wargą a nosem i zrobić zeza. Miał zachować ten wyraz twarzy, by swoją szaloną miną przestraszyć rywali. 

- Cały tydzień przygotowujemy się do meczu. Każdy mecz wygląda, jakby miało od niego zależeć twoje życie. Brak zwycięstwa to absolutna katastrofa - mówi Cala o nastawieniu Getafe. Getafe, które tak jak Atletico: skupia się na każdym kolejnym meczu, jakby to był finał. Przed ekipą Pepe Bordalasa jeszcze 11 finałów. Na końcu czeka Liga Mistrzów. Bordalas: - W piłce nożnej dobre momenty zdarzają się rzadko. Nasi kibice przeszli wiele złego, więc pozwólmy im marzyć. Zawsze powinno się marzyć.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.