- W pierwszej połowie w miarę kontrolowaliśmy grę, o wszystkim mogło zdecydować jedno zagranie - powiedział po zakończeniu spotkania Ernesto Valverde. I miał rację, bo Barcelona rzeczywiście była lepszym zespołem. Dłużej utrzymywała się przy piłce i stwarzała wrażenie zespołu, który kontroluje przebieg gry.
Tak było przynajmniej w pierwszej części meczu. - W drugiej połowie rywale bardziej naciskali - zauważył Valverde. Bo Sevilla po przerwie była zupełnie innym zespołem - bardziej zdecydowanym, pewnym siebie, a przede wszystkim skuteczniejszym, czego dowodem były dwa strzelone przez nią gole. W 58. minucie na listę strzelców wpisał się Pablo Sarabia, który świetnie odnalazł się w polu karnym po dośrodkowaniu Quincy'ego Promesa. 18 minut później precyzyjnym podaniem prostopadłym popisał się Ever Banega, a piłkę do bramki z bliskiej odległości posłał Wissam Ben Yedder.
Do końca spotkania Barcelona nie potrafiła odrobić strat, a Sevilla spokojnie utrzymywała wynik, dzięki któremu na rewanż do Katalonii, który odbędzie się w środę 30 stycznia o godz. 21:30, przyjedzie z dwubramkową zaliczką.
Sevilla 2:0 FC Barcelona
58. P. Sarabia
76. W. Ben Yedder