Potężne ciosy spadły na Atletico Madryt. Klub walczy o utrzymanie gwiazd i swoją reputację

Atletico Madryt znalazło się w potrzasku. Wielu piłkarzy Diego Simeone chciałoby być tak rozpieszczanych przy wypłacie jak Antoine Griezmann. Ale nawet gdyby Atletico chciało ich tak rozpieszczać, to przepisy nie pozwalają.

Na kilka dni przed świętami na Atletico Madryt spadł potężny cios. "Marca" poinformowała, że Bayern Monachium zamierza zagrać va banque i zapłacić 80 milionów euro za Lucasa Hernandeza - tyle wynosi jego klauzula odejścia. Kilka dni po świętach na kibiców Atletico spadł kolejny cios: wszystko wskazuje na to, że kontraktu nie przedłuży Diego Godin i odejdzie latem za darmo do Interu Mediolan.

Lucas Hernandez po kilku dniach milczenia powiedział, że choć w Madrycie jest mu dobrze, to "jeśli miałby odejść jutro do ciekawego klubu, to by to zrobił". Ostatecznie do transferu ma ponoć dojść latem, a nie już teraz. Atletico zarobi wówczas kilka milionów euro mniej, ale będzie miało czas na przygotowanie się do zastąpienia Lucasa.

Efekt Griezmanna

Tyle, że znalezienie następcy dla francuskiego mistrza świata będzie tylko leczeniem objawów, a nie przyczyn tej sytuacji. Przyczyn jest wiele, ale najważniejszą są – jakkolwiek by to nie zabrzmiało - sukcesy. To, że Diego Simeone zmienił klub żyjący dawną wielkością w klub znów wielki. I ambicje w Atletico poszybowały jeszcze wyżej. Sportowo Atletico potrafiło w ostatnich latach doskoczyć na poziom Realu i Barcelony i wyrwać im mistrzostwo Hiszpanii, dwa razy dotrzeć do finału Ligi Mistrzów. Ale jeśli chodzi o zdolność zarabiania, jest na innym poziomie niż dwaj wielcy rywale z Hiszpanii. Nawet jeśli Atletico ma już budżet przekraczający 400 mln euro, mimo że zakładało przekroczenie tej granicy dopiero w 2020 roku, to nadal jest o wiele milionów z tyłu za Barcą i Realem. I nawet jeśli Atletico potrafi zatrzymać swoją największą gwiazdę, tak jak latem zatrzymało kuszonego przez Barcelonę Antoine’a Griezmanna, to musi za to zapłacić większą cenę, niż się szefom klubu wydawało. Latem przekonali oni Griezmanna do pozostania dużą podwyżką i argumentami, że również w Madrycie będzie mógł osiągać sukcesy (w 2019 finał Ligi Mistrzów jest na stadionie Atletico). I to był ważny sygnał wysłany innym klubom: Atletico przestaje być klubem sprzedającym, sytuacja z 2014 roku , gdy po mistrzostwie Hiszpanii z klubu odeszli Diego Costa i Filipe Luis, ma się już nie powtórzyć. Do tego doszedł rekord transferowy Atletico: 75 mln euro za sprowadzonego z AS Monaco Thomasa Lemara. Ale potem ruszyło domino próśb o podwyżki, i postawiło klub w kłopotliwej sytuacji.

Długa lista niezadowolonych w Atletico

Griezmann zarabia teraz 23 miliony euro. A Jan Oblak, bramkarz wybitny – zaledwie 5 mln euro. Bramkarz zawsze będzie na liście płac daleko za najlepszym strzelcem drużyny. Ale pensja ponad czterokrotnie niższa? To na dłuższą metę nie do utrzymania. Lucas Hernandez w Atletico zarabia, jak pisze „El Pais”, jeszcze mniej: cztery miliony euro. Bayern kusi go ośmioma milionami. Oblak też żąda lepszej umowy. Obecną podpisał w 2016 roku, jest ważna jeszcze przez trzy lata. Zapytany podczas listopadowej gali nagród "Marki", jak długo zostanie w Atletico, odpowiedział, że "nie wie". Władze Atletico liczą na to, że nikt nie zapłaci za niego 100 mln euro, czyli sumy z klazuli odejścia. Ale na pewno mają na uwadze to, że latem o wiele mniej ceniony i tylko o rok młodszy Kepa przeszedł z Athletiku do Chelsea za 80 mln euro. Ceny bramkarzy szybują w górę.

Niezadowoleni są też inni zawodnicy. Otoczenie Diego Costy groziło jego transferem do Chin. Reprezentant Hiszpanii zarabia 8,5 mln euro, czyli prawie trzy razy mniej od Griezmanna. Filipe Luisowi latem wygasa kontrakt, a już kilka miesięcy temu groził odejściem do PSG. Saul podpisał kontrakt aż do 2026 roku i w teorii trudno wyobrazić sobie jego odejście, ale według "El Confidencial" jemu również nie podobają się rosnące dysproporcje w zarobkach. Zwłaszcza że przyzwyczaił się do podwyżek, w latach 2014-2017 podpisywał nową umowę czterokrotnie. Kilka dni temu Thomas Partey przyznał, że "czasami czuje się nieszczęśliwy w Atletico". Ghańczykowi chodzi zarówno o pieniądze (jest jednym z gorzej zarabiających piłkarzy), jak i pozycję w zespole. Na takie okazje tylko czyhają inne kluby.

Symbol i legenda Atletico odchodzi

Wszystko wskazuje na to, że okazję złowi Inter Mediolan. Diego Godin to symbol czasów Simeone i legenda Atletico. Przez osiem lat rozegrał w tym klubie 368 spotkań i jest w czołowej "10" w historii klubu pod względem liczby występów. Według włoskiego „Sky Sport” latem 32-letni Urugwajczyk trafi do Interu za darmo. Ale w przypadku Godina problemem były nie tyle pieniądze, ile długość proponowanego nowego kontraktu. Atletico Madryt piłkarzom powyżej 30. roku życia proponuje przedłużanie umów tylko o rok. I nieważne, czy ten piłkarz nazywa się Fernando Torres, Gabi czy Godin, kapitan drużyny. Z tego względu defensywa Atletico może zmienić się w przyszłym sezonie nie do poznania. Oprócz Godina mogą odejść Filipe Luis oraz Juanfran. Umowy całej trójki kończą się latem, a rozmowy w sprawie ich przedłużenia jeszcze się nie rozpoczęły.

Atletico nie gasi pożarów. Obsesja 293 mln euro

Z raportu Global Sports Salaries wynika, że Atletico Madryt płaci już średnio swoim piłkarzom lepiej niż PSG czy Manchester City - niemal 7 mln euro netto. Nad Atletico są już tylko Barcelona, Real Madryt, Juventus, Manchester United i Bayern Monachium. Dlaczego więc klub nie oferuje swoim piłkarzom zasłużonych podwyżek, nie gasi wybuchających pożarów?

Bo nie może.

Magiczna liczba to 293 - tyle milionów euro Atletico może przeznaczyć na pensje w tym sezonie. I ani jednego eurocenta więcej. W Hiszpanii istnieje limit wynagrodzeń dla piłkarzy, całego sztabu szkoleniowego, itd. Każdy klub wylicza, ile będzie potrzebował na utrzymanie kadry i sztabu szkoleniowego w danym sezonie, i przesyła to wyliczenie do zatwierdzenia przez spółkę ligową. Spółka (Liga de Futbol Profesional) sprawdza, czy planowana suma odpowiada zdolności danego klubu do generowania przychodów. To rozwiązanie wymyślone swego czasu, by przerwać zadłużanie się hiszpańskich klubów i oduczyć je życia ponad stan. Limit jest ustalany co sezon i w przypadku Atletico jest wyższy o 20 procent niż limit sprzed roku. Ale Barcelona może wydać aż 632,9 mln euro, a Real Madryt 566,5 mln. Szefom Atletico pozostaje powtarzanie piłkarzom: poczekajcie do końca sezonu, może następny limit będzie wyższy i dostaniecie podwyżki. Ale zatrzymanie wszystkich, najlepszej kadry w historii, będzie bardzo trudne. Działacze szukają nowych sponsorów, ale tu potrzeba takich, którzy przysporzą klubowi dodatkowych kilkudziesięciu milionów euro.

- Oni będą musieli kogoś sprzedać. Zbilansowanie budżetu z pensją Griezmanna jest niemożliwe - mówi anonimowo działacz czołowego europejskiego klubu cytowany przez "El Mundo". W Hiszpanii plotkowało się, że Atletico będzie musiało sprzedać kogoś za 80-100 mln. Ale oddanie Lucasa Hernandeza nawet za taką kwotę byłoby jednak potężnym ciosem w reputację klubu. Nie po to przecież Atletico zaoferowało Griezmannowi fortunę, by teraz oddawać ze względów finansowych innego francuskiego mistrza świata.

Ikona Sportu 2018 czytelników Sport.pl to:
Adam Bielecki i Denis Urubko
9%
Bartosz Kurek
25%
Michał Kubiak
5%
Vital Heynen
3%
Kamil Stoch
17%
Stefan Horngacher
3%
Robert Lewandowski
4%
Robert Kubica
13%
Andrzej Bargiel
3%
Justyna Święty-Ersetic
5%
Michał Haratyk
0%
Adam Kszczot
2%
Wojciech Nowicki
0%
Anita Włodarczyk
3%
A. Kobus-Zawojska, M. Springwald, M. Wieliczko i K. Zillmann
0%
Reprezentacja Polski w amp futbolu
8%
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.