Barcelona z Dembele w ostatnim czasie ma coraz więcej kłopotów. Kilka tygodni temu piłkarz nie przyjechał na trening, bo do rana grał z kolegami w gry komputerowe. Za karę został wyrzucony z kadry na mecz z Realem Betis, z zastrzeżeniem, że ma pojawić się na trybunach Camp Nou. Na trybunach rzeczywiście się pojawił, ale był spóźniony, co nie uszło uwadze klubowych władz.
Szefowie Barcelony w pewnym momencie stwierdzili jednak, że niepoprawnych zachowań francuskiego piłkarza, za którego mistrzowie Hiszpanii zapłacili 115 mln euro, upatrując w nim następcy Neymara, jest już za dużo, i niebawem trzeba się będzie z nim pożegnać. Na medialne doniesienia mówiące o końcu cierpliwości szefów Katalończyków, Dembele zareagował jednak znakomicie. W trzech meczach ligowych zdobył dwie bramki i zaliczył dwie asysty, dokładając do tego znakomity występ przeciwko PSV Eindhoven (2:1) w Lidze Mistrzów.
Dembele, pod względem sportowym, zaczął więc prezentować się bardzo dobrze, ale z dyscypliną wciąż ma te same problemy. W niedzielę, dzień po wygranym starciu derbowym z Espanyolem (4:0), Ernesto Valverde zaplanował trening o godz. 11:00. Pojawili się na nim wszyscy, poza reprezentantem Francji, który w klubie zameldował się dwie godziny później, kiedy wszyscy już zeszli z boiska. Zawodnik przeprosił trenerów i wytłumaczył, że zaspał. Następnie rozpoczął zajęcia indywidualne.
Klub na razie nie ukarał piłkarza, ale to może się zmienić lada chwila. W poniedziałek o 16:30 odbędzie się bowiem konferencja prasowa trenera Barcelony, na której prawdopodobnie zostanie on zapytany o sytuację z Dembele. O złych nawykach piłkarza w przeszłości mówił już inny szkoleniowiec, Didier Deschamps, prowadzący reprezentację Francji. - Ousmane ma tendencję do spóźniania się. Ale ja już znam jego wymówki - przyznał w przeszłości selekcjoner mistrzów świata.