Primera Division. Kiedy bramkarz piłkę kopie

Manuel Neuer podsycił modę na bramkarzy wcielających się w rolę ostatniego obrońcy. W meczu Celta - Barcelona o śmieszność otarł się jeden z jego najzdolniejszych naśladowców.

Katalończycy przegrywali do przerwy 0:3, ale potem szybko się pozbierali. Gole Piqué i Neymara dały im realną szansę na remis w 64. minucie. Kiedy rozpoczynał się ostatni kwadrans, piłka trafiła do bramkarza Marca-André ter Stegena, do którego podbiegał Pablo Hernández. Niemiec nie podał piłki do najbliższego kolegi, ale postanowił przerzucić ją nad głową napastnika Celty. Zrobił to jednak fatalnie, Hernández wbił ją do bramki. Było 2:4, załamani Katalończycy zdołali już tylko zdobyć jednego gola. I przegrali.

Jeden z komentatorów ligi hiszpańskiej zakpił, że ter Stegen musi uważać się za Garrinchę. Niemiec był po meczu skruszony, przeprosił za błąd, ale powiedział, że stylu gry nie zmieni. W obronę wzięli go koledzy z drużyny i trener Luis Enrique, mówiąc, że ryzyko, które podejmuje ter Stegen, wynika ze stylu gry drużyny. To prawda, w meczu drugiej kolejki ligi hiszpańskiej na San Mames w Bilbao bramkarz Barçy zaliczył więcej kontaktów z piłką niż sam Leo Messi! Wykonał aż 62 podania, z czego 51 celnych. Wtedy też popełnił gruby błąd przy wyprowadzeniu piłki, ale Baskowie nie potrafili go wykorzystać. Barça wygrała 1:0.

Spór nie dotyczy umiejętności gry nogami bramkarzy, ale skali ryzyka, które podejmują. Niedawno głośna na cały kontynent była wymiana dokonana w bramce Manchesteru City. Nowy trener Pep Guardiola odsunął od składu symbol drużyny Joe Harta, tłumacząc, że potrzebuje bramkarza umiejącego dobrze wyprowadzać piłkę. I zapłacił 18 mln euro za 33-letniego golkipera Barçy Claudio Bravo. Kibice City byli jednak skonsternowani, gdy w swoim debiucie w derbach Manchesteru Chilijczyk próbował tuż przed linią bramkową kiwnąć Wayne'a Rooneya. Anglik bramki nie zdobył, nowy bramkarz City wybił mu piłkę, powalając na ziemię, ale wielu obserwatorów uważało, że należała się jedenastka i czerwona kartka dla Bravo. Na jego szczęście sędzia ocenił tę sytuację inaczej.

Moda na bramkarzy grających nogami pochodzi z futsalu, gdzie w bramce staje często zawodnik z pola, by pomóc kolegom rozegrać atak pozycyjny, stwarzając przewagę liczebną. Barcelona skopiowała to do piłki 11-osobowej. Zanim jej bramkarz Victor Valdés osiągnął szczyt kariery, zawalił kilka bramek. Według Katalończyków bilans i tak był dodatni, ale w reprezentacji Hiszpanii selekcjoner Vicente del Bosque wołał grającego tradycyjnie Ikera Casillasa. Rzecz jasna Valdés nie był prekursorem gry nogami, przed nim w Hiszpanii grał tak José Molina, który w La Roja zadebiutował, nawet grając w polu.

Słynny kolumbijski bramkarz René Higuita też był szaleńcem na linii, jego błąd pozbawił drużynę narodową awansu do ćwierćfinału mundialu Italia '90. Ryzykowanie grał Meksykanin Jorge Campos, który w tamtejszej lidze bywał napastnikiem. Słynny José Luis Chilavert specjalizował się w wykonywaniu rzutów wolnych i karnych, zdobył dla Paragwaju osiem bramek.

To jednak czasy odległe. Nowy boom na bramkarzy grających nogami i podejmujących ryzyko wybuchł po mundialu w Brazylii, gdy brawurowe wybiegi Manuela Neuera uratowały Niemcy przed porażką z Algierią w 1/8 finału. Złoto było w dużym stopniu zasługą bramkarza uznawanego za bezdyskusyjny numer 1 w swoim fachu. W Bayernie Neuer podejmował ryzyko wiele razy i kilka razy drużyna zapłaciła za to stratą gola. Na przykład w 1/8 finału Ligi Mistrzów przed rokiem w starciu z Juventusem, gdy pochopnie wybiegł z bramki.

Trudno określić, gdzie przebiega granica rozsądku. Nie sposób wykonać dokładnych badań, które wskazywałyby, czy ryzyko bramkarzy grających nogami opłaca się drużynie. Każdy trener określa to sam. Z pewnością Enrique nie skrytykuje ter Stegena publicznie, ale może zwrócić mu uwagę, że to, co zrobił w meczu z Celtą, przekroczyło dopuszczalne standardy. Ter Stegen jest sześć lat młodszy od Neuera, znają się z kadry, wydaje się więc naturalne, że 24-letni Marc próbuje równać do ideału. Ze względu na jego talent do gry nogami Barça zapłaciła Borussii Mönchengladbach 12 mln euro.

Przekombinował z metodami treningowymi. Filmy porno! Inne pomysły też zadziwiają

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.