Superpuchar Europy. Test Casillasa, Test Krychowiaka

- W takich meczach spełniają się marzenia. Po to zmieniłem klub, po to przyjechałem do Sevilli - mówi Grzegorz Krychowiak. We wtorek jego drużyna gra z Realem Madryt o Superpuchar Europy

James Rodriguez i Toni Kroos prawdopodobnie zadebiutują we wtorek w Realu. Dwójka za 110 mln euro ma "uruchamiać" podaniami tercet BBC (Bale, Benzema, Cristiano Ronaldo), który w ubiegłym sezonie zdobył aż 97 bramek. Mecz zwycięzcy Ligi Mistrzów (Real) z triumfatorem Ligi Europejskiej (Sevilla) jest jednak najpoważniejszym testem dla najstarszego i najbardziej utytułowanego w królewskiej drużynie.

Po transferze Diego Lópeza do Milanu 33-letni wychowanek Realu Iker Casillas zaczyna 16. sezon w klubie. Jeśli wypadnie tak słabo jak w ostatnim sparingu z Manchesterem United, podczas którego zawalił przy trzech golach, zostanie zesłany na ławkę, a między słupkami stanie o sześć lat młodszy Keylor Navas. Kostarykanin to jedyny z nowych zakupów Florentino Péreza, który usiądzie na ławce. Na jak długo? Zależy to od formy Casillasa.

Najlepsza drużyna Europy ubiegłego sezonu została wzmocniona za 120 mln euro, dlatego Carlo Ancelotti musi dokonać w podstawowej jedenastce małej rewolucji. Wybór uprości mu kara dla Xabiego Alonso (pauzuje za kartki), a pomoc "Królewskich" w składzie James - Kroos - Modrić będzie wyglądała ultraofensywnie. Transfery Péreza chwali sam Johan Cruyff, przypominając, że kiedyś graczy kochających grę kombinacyjną kupowała Barcelona, a tego lata zrobił to jej największy rywal. Ciekawe, czy po zmianach zespół Ancelottiego, uważany za najskuteczniejszy w grze z kontry, będzie potrafił także długo i błyskotliwie rozgrywać atak pozycyjny.

Na mecz do Cardiff wybierze się po 4 tys. kibiców obu hiszpańskich drużyn. 25 tys. biletów kupili kibice z Walii.

Rozmowa z Grzegorzem Krychowiakiem:

Mecz odbędzie się w rodzinnym mieście Garetha Bale'a, gwiazdy Realu Madryt. Na wsparcie walijskich kibiców nie możecie liczyć.

- Zobaczymy. Wystarczy nam doping naszych fanów. Jestem w Andaluzji krótko, ale już miałem okazję się przekonać, jak gorąco reagują kibice Sevilli. To, co się będzie działo na trybunach, jest ważne, ale nie najważniejsze. To zdarzy się na boisku.

Mierzycie się z najlepszą drużyną Europy, która latem wydała na transfery 120 mln euro. Robi wrażenie?

- Robi. W Realu nawet na ławce siedzą gracze znani, wyceniani na dziesiątki milionów. Ale letnie wzmocnienia nie dają im gwarancji, że ten sezon będzie lepszy od poprzedniego. Tak było w Bayernie Monachium. Dwa lata temu wygrali wszystko, ale uznali, że wciąż wymagają zmian. Przyszedł nowy, świetny trener Pep Guardiola, były ciekawe transfery, ale powtórzyć doskonałego sezonu się nie udało.

Którego piłkarza Realu najbardziej pan podziwia?

- Wszystkich cenię, ale nikogo nie stawiam sobie za wzór. To nie jest tak, że my patrzymy na Real, czekamy, co zrobi, i będziemy starali się do tego dostosować. Nie. Mamy plan na mecz, robotę do wykonania i graczy na tyle dobrych, by zrobili, co do nich należy, bez oglądania się na przeciwnika. Nawet tak wielkiego jak Real. Oczywiście "Królewscy" są faworytem, ale jak wiadomo, mecze wygrywa drużyna lepsza w danym dniu, a nie sławniejsza.

Co będzie kluczem do sukcesu Sevilli?

- Obrona. Ale znów proszę tego nie zrozumieć tak, że chcemy stawiać bierny opór, okopać się pod swoją bramką i czekać na ataki Realu. To nie w stylu Sevilli. Ona gra ofensywnie. Musimy jednak być dobrze zorganizowani w tyłach, by powstrzymać Real, odebrać piłkę i błyskawicznie skontrować. Najlepszą obroną jest odebranie rywalowi piłki, wtedy jest najmniej groźny. Zdajemy sobie sprawę, że nie będzie to możliwe przez 90 minut, ale chcemy mieć inicjatywę i mecz pod kontrolą. Wierzę, że nam się uda.

Przed chwilą oglądał pan wspaniałą grę Toniego Kroosa na mundialu w Brazylii, teraz zmierzy się pan z nim w Cardiff.

- Nie wiem, czy to Kroos powinien być dla nas największym zmartwieniem. Na pewno dzięki niemu gra kombinacyjna Realu zyska, będzie płynniejsza, ale "Królewscy" mają w składzie tylu dobrych graczy, że nie ma sensu wskazywanie najgroźniejszego, bo każdy jest w stanie rozstrzygnąć o wyniku. My patrzymy na siebie, na własne atuty, myślimy pozytywnie i wiemy, że to może nam dać zwycięstwo. Dla obu drużyn Superpuchar Europy jest ważny i prestiżowy.

Jest pan pewny gry w podstawowym składzie?

- Pewny będę, gdy trener ogłosi skład z moim nazwiskiem. Ale mam spore nadzieje. Po to mnie sprowadzano, żebym pomagał drużynie na boisku. Decydując się na transfer do Sevilli, byłem świadomy, że konkurencja będzie większa niż w Reims. Zaakceptowałem to, bo każdy z nas wie, że im silniejszy zespół, tym większa szansa, by spełniać z nim sportowe marzenia. Ja marzyłem, by grać przeciw takim klubom jak Real o trofea. Sevilla daje mi tę szansę.

Jest pan kibicem Realu czy Barcelony?

- Często oglądałem El Clásico, ale patrzyłem na nie bezstronnie. Chodziło mi o przeżycie emocji i zobaczenie gry na najwyższym poziomie.

Unai Emery to jeden z najbardziej charyzmatycznych szkoleniowców w Primera División. Słynie z show, jaki daje na ławce podczas meczów.

- Mnie to nie przeszkadza, a wręcz pomaga. Lubię takich trenerów. Najważniejsze jest jednak, że jest człowiekiem otwartym i komunikatywnym. Lubi rozmawiać z piłkarzami, określa jasno, czego wymaga, niczego nie trzeba się domyślać lub dowiadywać od innych. Emery mówi, czego chce, potrafi wyjaśnić piłkarzowi w zrozumiały sposób, jak być pożytecznym dla drużyny.

Spotkał pan w Sevilli Piotra Trochowskiego, urodzonego w Tczewie byłego reprezentanta Niemiec.

- Na razie nie trenowaliśmy ani nie graliśmy razem, bo od kilku tygodni leczy kontuzję. A więc nasz kontakt ograniczył się do rozmowy. Świetnie mówi po polsku i jest bardzo sympatycznym człowiekiem.

Jak imprezują piłkarze na wakacjach? Widowiskowo!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.