Twoja Misja Brazylia! Weź udział w konkursie i wygraj bilety na mundial!
Jacek Ziober: Myślę, że Real nie będzie specjalnie cierpiał z powodu braku Ronaldo. To, co w ostatnich meczach robią Karim Benzema i Gareth Bale, wystarczy. Tych dwóch ludzi na pewno może napędzić zespół na tyle, żeby pokonać Barcelonę. Okazja do tego jest świetna, bo moim zdaniem "Duma Katalonii" przeżywa większe kłopoty, niż nam się wydaje.
- Spodziewam się, że na koniec sezonu dowiemy się, co się działo w szatni Barcelony. To, że ten sezon ma ona najsłabszy od kilku lat, nie jest tylko winą trenera. Przy tym poziomie, jaki prezentują Atletico i Real, straty do nich w lidze Barca już nie odrobi. Zwłaszcza że w formie nie jest Lionel Messi. Przez to i przez wewnętrzne problemy klubu oglądamy sezon najprawdopodobniej bez żadnego trofeum dla zespołu, który się do nich przyzwyczaił.
- Messiemu to się chyba trochę przytyło, zaokrąglił się ostatnio. Do myślenia daje też statystyka kilometrów pokonanych przez zawodników w rewanżowym ćwierćfinale Ligi Mistrzów Atletico - Barcelona. Messi przebiegł wtedy tylko o 1,5 km więcej od bramkarza Jose Manuela Pinto. Wydaje mi się, że gwiazdom tego klubu nie podoba się to, co się z Barcą dzieje. Pewnie chodzi i o trenera, i o politykę prezydenta. To są przyczyny zniechęcenia Messiego i spółki. Ważniejsza jest ta druga. Martino kompletnie nie pasuje na szkoleniowca Barcelony, ale jego piłkarze są jak maszynki i nawet z trenerem, który im nie odpowiada, by coś wygrali. Ale oni nie są odpowiednio zmobilizowani. Przecież normalnie skoncentrowany Argentyńczyk trafiał do bramki w stuprocentowych sytuacjach. A ostatnio marnuje jedną za drugą, jak w rewanżu z Atletico.
- Oni najlepiej wiedzą, że Barcelona bez polotu, bez finezji, bez wielkich chwil praktycznie przez cały sezon, to nie jest prawdziwa Barcelona. Z Granadą mieli piłkę przez 86 proc. czasu gry i co z tego, skoro przegrali i pogrzebali szanse na mistrzostwo? Ich filozofia gry z efektywnej i efektownej zamieniła się w śmieszną, bo teraz zawodnicy klepią przez pięć minut przy własnej bramce, grają tak do znudzenia i nic w ten sposób nie zyskują.
- Ale awansował i ma duże szanse na finał. Bayern, z którym Real o ten finał zagra, mnie absolutnie nie przekonał. Manchester United miał dużą szansę na wyeliminowanie Niemców. Po 1:1 u siebie Anglicy zagrali w rewanżu świetną pierwszą połowę, w drugiej strzelili wymarzoną bramkę i nagle zgasło im światło, zaczęli popełniać beznadziejne błędy. Patrice Evra, który zdobył bramkę, myślał chyba, że po niej już wszyscy będą przed nim klękać. Bayern wykorzystał szansę, którą dał mu przeciwnik. Ale Real tak się nie pogubi, absolutnie nie jest na straconej pozycji, może z Bayernem, a później też triumfować w finale Ligi Mistrzów.
- Myślę, że Atletico obroni pierwsze miejsce. Pamiętam, jakim wojownikiem był Diego Simeone, kiedy grał w lidze hiszpańskiej. Teraz, jako trener, nawet z przeciętnych zawodników potrafi wykrzesać wszystko - wielką siłę, ambicję. Robi z nich takich skurczybyków, jakim sam był. Atletico nie płacze. W rewanżu z Barceloną nie mógł zagrać Diego Costa, pogodzili się z tym, poradzili sobie. Simeone wykonuje kapitalną robotę.
- Widać, że Martino jest zrezygnowany, że siadła mu psychika. U tego faceta nie ma woli postawienia się komukolwiek. W drużynie finezyjnych zawodników bardzo przydałby się walczak. Simeone na ławce Barcelony byłby jej dużym wzmocnieniem.
- Tak, jest już chyba skreślony. Zresztą, Pucharu Króla nie wygra. Będzie 1:0 albo 2:1 dla Realu.