Gdy gospodarze rozgrywali się przed meczem z Betisem, Barcelona bawiła się z Levante - ostatecznie Katalończycy strzelili rywalowi siedem goli . Real miał w niedzielę znacznie trudniejsze zadanie - Betis nie przyjechał do Madrytu, by przegrać, a w pierwszej połowie miał nawet realną szansę, by strzelić rywalom dwie bramki więcej.
Strzelił jedną - w 13. minucie po kapitalnej akcji Cedrica do siatki trafił Molina. Betis nadal atakował, ale brakowało skuteczności. Real odpowiedział po 13 minutach - piękną akcję całego zespołu skutecznie wykończył Karim Benzema. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy sędzia mógł podyktować karnego dla gości (Carvajal popychał w polu karnym Cedrica), ale do przerwy Real, dość szczęśliwie, remisował.
Po zmianie stron "Królewscy" przeszli do skondensowanego ataku, Betis czekał na kontry. Swoje szanse mieli Benzema, Modrić, Oezil, di Maria i kilka razy Ronaldo. Piłka jak na złość nie chciała jednak wpaść do bramki Andersena. Aż do 86. minuty - z prawej strony dośrodkował Marcelo, a najwyżej w polu karnym wyskoczył świetny tego dnia Isco. Nowy nabytek "Królewskich" zdobył decydującą bramkę i został bohaterem spotkania na Santiago Bernabeu.
Od początku meczu na środku obrony Betisu grał Damien Perquis - reprezentant Polski miał w pierwszej połowie wiele szczęścia - w pierwszych trzydziestu minutach dwa razy (!) zapakował piłkę do własnej bramki, w obu przypadkach sędzia uznał jednak, że jeden z piłkarzy Realu był na spalonym. Perquis zawinił przy bramce Isco, ale w perspektywie całego meczu spisywał się poprawnie.
Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i na Androida