Primera Division. Jak Anglik Pentland uczył Hiszpanów tiki-taki

W latach 20. poprzedniego wieku, czyli w erze futbolowej starożytności, Fred Pentland przybył do Hiszpanii z Anglii, by oduczyć Hiszpanów sprowadzonego z Anglii sposobu gry.

Profil Sport.pl na Facebooku - 48 tysięcy fanów. Plus jeden? 

Ten sposób przed wojną oznaczano kodem "1-2-3" odnoszącym się do liczby kopnięć mających doprowadzić piłkę od bramkarza do środkowego napastnika, który następnie wsadzi ją między słupki wroga. Oczywiście w akcji idealnej, niedorajdy musiały wymienić więcej podań. Choć oczywiście nie więcej - zgaduję, nie mam statystyk - niż wymieniają dzisiaj piłkarze Barcelony.

Nadciągnął zatem Pentland, który między swoimi był wyrzutkiem, i jął naprawiać to, co nawyrabiali jego rodacy. Oni narzucali wtedy ton jako futbolowi pionierzy. Stąd wiele z angielska brzmiących nazw klubów w latynoskim świecie. Jak argentyńskie River Plate, brazylijskie Corinthians czy hiszpańskie Athletic Bilbao.

Właśnie w Kraju Basków wylądował Pentland, orędownik gry tkanej z licznych krótkich podań. I oryginał, choć ukryty pod manierami klasycznego angielskiego dżentelmena. Nosił melonik (stąd przydomek "El Bombin"), palił grube cygara, ale prawdopodobnie - znów zgaduję, nie mam na niego żadnych medycznych kwitów - miał świra. Phil Ball w "Morbo. The Story of Spanish Football" pisze, że pierwszy trening w Bilbao zaczął od objaśniania piłkarzom, jak prawidłowo wiązać sznurówki. A potem pewnie przemawiał - jeszcze raz zgaduję - tak, jak dziś przemawia trener Swansea Brendan Rogers, współczesny promotor tiki-taki na angielskich murawach: "Piłkarz musi się na boisku bawić, dotykać piłki możliwie najczęściej. My, Brytyjczycy, możemy grać jak Hiszpanie, to wyłącznie kwestia mentalności".

Wpajany przez Pertlanda styl przejęła Barcelona. I zdobyła mistrzostwo. W 1929 roku. Matka Johana Cruyffa pewnie nie miała jeszcze wtedy pojęcia, że za dwie dekady urodzi syna, który po następnych kilku dekadach też będzie zarażał Katalończyków wizją futbolu złożonego z gęstej plątaniny mikropodań. I że w następnym stuleciu Katalończycy opanują tę sztukę do perfekcji.

Pentland nie od razu odniósł sukces. Podróżował po Hiszpanii - pracował w Santander, Madrycie i Oviedo - zanim wrócił do Athletic, patronował dwóm mistrzostwom kraju i kilku innych trofeom, został najbardziej utytułowanym trenerem w dziejach klubu.

W piątek minęło pół wieku od jego śmierci. Dla Basków Anglik to legenda prawie jak Rafael Moreno Aranzadi alias Pichichi, czyli legendarny snajper - zmarły przed trzydziestką na tyfus - od którego nazwiska pochodzi nazwa nagrody dla króla strzelców ligi hiszpańskiej.

W końcu to Pentland odpowiada za najwyższą klęskę, jaką kiedykolwiek poniosła Barcelona. W Bilbao zdarzyło jej się przegrać 1:12.

Podyskutuj o artykule na blogu Rafała Steca

Jose Molina zwolniony z Villarrealu ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.