Dyskutuj z ludźmi, nie z nickami. Nie bądź anonimowy na Facebook.com/Sportpl ?
"Barcelona pokonała Real po świetnym meczu, a o jej zwycięstwie znów przesądził Super Messi. W końcówce spotkania to on zdecydował, że nie będzie dogrywki" - pisze madrycka "Marca". Wydawany w stolicy Hiszpanii dziennik zauważa też to, co stało się w doliczonym czasie gry. "To było haniebne" - pisze "Marca" o awanturze, jaka powstała po faulu Marcelo na Cescu Fabregasie (w jej wyniku poza Marcelo czerwone kartki dostali także David Villa i Mesut Oezil).
Nad porażką "Królewskich" ubolewa inna sympatyzująca z nimi gazeta. "Dlaczego? Dla Messiego" - tak artykuł o wydarzeniach z Camp Nou tytułuje "As". "Ten mecz był hołdem dla piłki nożnej. Barcelona i Real udowodniły, że są najpotężniejszymi zespołami na świecie. To była wielka impreza. I za sprawą Messiego miała bolesny koniec" - pisze "As".
Zupełnie inaczej na sprawę patrzy "El Mundo Deportivo". "Real znów próbował zatrzymać Barcę przemocą. Ale Pep Guardiola kolejny raz potwierdził, że jego drużyna jest najlepsza" - pisze dziennik z Katalonii, który relację z meczu tytułuje znamiennie - "Dobrzy zawsze wygrywają".
Złych, a więc gości z Madrytu "El Mundo" piętnuje do spółki z katalońskim "Sportem". "Real potrafił grać z Barceloną jak równy z równym, ale ostatecznie swoją agresją zepsuł spektakl" - pisze "Sport". I, tak jak "El Mundo", podkreśla, że w przepychankach po brutalnym faulu Marcelo na Fabregasie jedną z głównych ról odegrał Jose Mourinho. Trener Realu wbił palec w oko asystenta Guardioli - Tito Vilanovy.
Superpuchar Hiszpanii. Radość Barcelony, smutek Realu [Galeria]