Pierwsza kolejka hiszpańskiej ekstraklasy, zaplanowana na weekend 20-22 sierpnia, zostanie przełożona.
Ten sam los ma spotkać drugą kolejkę, która miała zostać rozegrana tydzień później.
- Jesteśmy jednogłośni i stanowczy w naszej decyzji o strajku. Wszyscy gracze Primera i Segunda Division popierają ją - ogłosił prezydent AFE Luis Rubiales, obrońca m.in. Xerez, Levante i Alicante, który zakończył karierę dwa lata temu.
- Liga nie wystartuje, dopóki nowe porozumienie pomiędzy piłkarzami a ligą nie zostanie podpisane - zapowiada.
Piłkarze żądają utworzenia funduszu gwarantującego im wypłaty, na wypadek gdyby kluby okazały się niewypłacalne. Zamierzają strajkować, dopóki nowa umowa zbiorowa nie zostanie podpisana.
- W tej kwestii jesteśmy daleko za Europą. Obecna sytuacja jest żałosna. Nie prosimy o więcej pieniędzy, ale chcemy, żeby nasze kontrakty były respektowane. Wszyscy piłkarze zasługują na jednakowe traktowanie, bez względu na to, dla jakiej drużyny grają - powiedział Rubiales.
- To nie oznacza, że porzucamy wszelki dialog. Zamierzamy kontynuować rozmowy dla dobra piłkarzy i dla dobra piłki nożnej, ale liga nie zacznie się, dopóki nie podpiszemy nowej umowy - dodał.
Na spotkaniu, na którym zapadła jednogłośna decyzja o strajku obecni byli również przedstawiciele największych zespołów - takie gwiazdy, jak Iker Casillas, Fernando Llorente, David Albelda, Carles Puyol i Santiago Cazorla.
Kilka hiszpańskich klubów borykało się w ostatnich latach z problemami finansowymi i miało problemy z wypłacaniem zawodnikom należnych im pieniędzy.
W sezonie 2010/11 Real Mallorca nie został dopuszczony do gry w Lidze Europejskiej z powodu stanu klubowego budżetu.
W zeszłym sezonie wypożyczony z Realu do Herculesa Royston Drenthe strajkował i zapowiadał, że nie wróci do treningów, dopóki Hercules wypłaci mu zaległej pensji.
Wschodzące gwiazdy hiszpańskiego futbolu