33-latek dołączył do Schalke w 2021 roku po tym, jak wcześniej utracił szansę na grę w VfB Stuttgart. Przygoda w nowym klubie rozpoczęła się dla niego w bardzo udany sposób, gdyż został podstawowym środkowym obrońcą drużyny, która wywalczyła awans do Bundesligi.
Kolejny sezon był już znacznie mniej udany, gdyż kontuzje wykluczyły go z gry łącznie na 17 kolejek, a zespół nie utrzymał się w najwyższej niemieckiej klasie rozgrywkowej. Fani Schalke zapewne liczyli na to, że pobyt ich klubu na zapleczu Bundesligi potrwa zaledwie rok, jak to miało miejsce w pierwszy sezonie Kamińskiego. Tymczasem zespół zajął rozczarowujące 10. miejsce w lidze. Jakby tego było mało, tegoroczne rozgrywki zakończył na jeszcze gorszej pozycji numer 14.
W marcu tego roku stało się jasne, że polski obrońca nie wystąpi w Schalke w następnym sezonie. Jak donosi Sport.de, taka sytuacja niepokoi Kamińskiego, który nie może być pewien swojej przyszłości.
- Chciałbym szybko wiedzieć, co będzie dalej. Ale muszę zaakceptować sytuację. [Poszukiwanie klubu] może potrwać trochę dłużej - powiedział Kamiński.
Trudno dziwić się odczuciom Kamińskiego, gdyż na razie niewiele wiadomo o potencjalnym zainteresowaniu jego usługami przez inne kluby. Ponadto sam piłkarz zdradził, że z następnym pracodawcą nie ma zamiaru wiązać się długoletnim kontraktem, tylko planuje kontynuowanie kariery z roku na rok.
Kamiński zdradził też, że ma zamiar postarać się o licencję trenerską. - Spróbuję ją zdobyć i zobaczę, czy naprawdę mi się spodoba. Ale zostanę w futbolu, to pewne - przekonywał Polak, który po meczu Elversbergiem (1:2) skierował też kilka słów w stronę kolegów z zespołu.
- Rozczarowanie naszą grą w sezonie 2024/25 było ogromne. Mam nadzieję, że chłopaki trafią na trenera, który będzie miał kontrolę nad drużyną i jasny plan - powiedział obrońca.
W barwach Schalke 04 Kamiński łącznie wystąpił w 102 spotkaniach, w których strzelił 9 bramek i zaliczył 4 asysty. Polak jest też siedmiokrotnym reprezentantem kraju. W kadrze ostatni raz wystąpił w 2018 roku, podczas towarzyskiego meczu z Czechami (0:1) w Gdańsku.