Poprzedni sezon był słodko-gorzki dla Borussii Dortmund. Choć rozczarowała w Bundeslidze, gdzie zajęła dopiero piąte miejsce, to dotarła do finału Ligi Mistrzów. Tam uległa 0:1 Realowi Madryt. Następnie na ławce trenerskiej zasiadł Nuri Sahin, a jednym z jego asystentów został Łukasz Piszczek. I wydawało się, że ten duet poprowadzi drużynę do kolejnych sukcesów. Ale póki co mocno rozczarowuje. Pięć wygranych, remis i aż cztery porażki - oto bilans zespołu na krajowym podwórku. Dodatkowo Borussia odpadła z Pucharu Niemiec już w II rundzie, co przelało czarę goryczy i kibice zaczęli domagać się zwolnienia trenera.
- Będziemy razem, przejdziemy przez to razem. W Borussii Dortmund zawsze panuje presja, nie popieramy tych żądań. Będziemy nad tym pracować, ale to nie jest taka sytuacja, której Borussia Dortmund wcześniej nie opanowała - zapewniał dyrektor sportowy Sebastian Kehl. Jednak nastroje są coraz bardziej napięte.
W sobotni wieczór Borussia poniosła kolejną druzgocącą porażkę. Tym razem uległa 1:3 FSV Mainz. Już od 27. minuty grała w osłabieniu po tym, jak czerwoną kartkę zobaczył Emre Can. Wyrzucenie z boiska zawodnika mocno oburzyło Sahina, który twierdził, że ta sytuacja przesądziła o wyniku spotkania.
I za te słowa na szkoleniowca spadła kolejna krytyka. Tym razem ze strony Dietmara Hamanna. - To dla mnie za mało, za słabe to, nie akceptuje tych wyjaśnień. (...) Muszą potrafić grać otwarcie nawet w dziesiątkę. (...) On zawsze szuka wymówek - oburzał się, cytowany przez spox.com. Miał też spore zastrzeżenia do samego szkoleniowca i sposobu jego pracy.
Zauważył, że w Borussii jest sporo kontuzji. Jego zdaniem nie jest to jednak wymówka, choć zastanawiał się, z czego owe urazy wynikają. Za nie odpowiedzialny jest nie tylko Sahin. - Nie wiem, czy trenują w sposób nieprawidłowy, czy trenują za dużo, czy za mało. Ale sądzę, że Sahin również jest za to odpowiedzialny. Nie możesz robić tak, by tylko 12 piłkarzy mieć w formie. (...) Oczywiście ma on trenerów fitness, a także asystentów, a ci udzielają mu instrukcji - podkreślał, czym poniekąd zrzucił też winę na cały sztab.
Hamann próbował znaleźć kolejne przyczyny kryzysu Borussii. Jego zdaniem Sahinowi nie pomagają też sami piłkarze. I nie chodzi tylko o kontuzje, a o postawę na murawie. - Kiedy jesteś młodym szkoleniowcem, to potrzebujesz pomocy piłkarzy, a on jej nie ma. W minionym tygodniu mówiłem, że drużyna potrzebuje mocnej ręki. Nie wiem, czy Sahin ją ma - dodawał.
Po 10 kolejkach Borussia zajmuje dopiero siódme miejsce w tabeli z dorobkiem 16 punktów. Do lidera, a więc Bayernu Monachium traci aż dziesięć "oczek". Do końca sezonu pozostało jeszcze wiele meczów, ale już teraz wydaje się, że będzie trudno odrobić tę stratę. Kolejne spotkanie rozegra w sobotę 23 listopada, a rywalem będzie Freiburg.