Bayern Monachium wrócił już na właściwe tory po rozczarowującej porażce w Lidze Mistrzów z FC Barceloną. Wówczas poległ aż 1:4. W następnych dniach strzelił dziewięć goli, nie tracąc ani jednego. Najpierw wygrał aż 5:0 z Bochum, a w środowy wieczór pokonał 4:0 FSV Mainz w II rundzie Pucharu Niemiec i awansował dalej. Ostatniemu ze wspomnianych spotkań towarzyszyło wiele kontrowersji. Największe zastrzeżenia miano do gwiazdy Bawarczyków.
Bohaterem spotkania został Jamal Musiala. Ustrzelił hat-tricka, a trafienie dołożył też Leroy Sane. Tym razem gola nie udało zdobyć się Harry'emu Kane'owi, mimo że Anglik bardzo się starał. I zdaniem wielu aż za bardzo. Był dość agresywny, o czym w jednej z sytuacji przekonał się Robin Zentner.
Była 15. minuta spotkania. Wówczas kapitalne podanie w pole karne posłał Serge Gnabry. Z interwencją ruszył bramkarz Mainz. Wiedział, że piłkę może przejąć nabiegający Kane i chciał go powstrzymać. Tylko że ostatecznie Anglik futbolówki nie sięgnął, a dość brutalnie wpadł w golkipera. Nie zdążył wyhamować i uderzył podeszwą obuwia Zentnera w twarz. Ten od razu skulił się z bólu. Potrzebował pomocy medycznej, założono mu plaster. Na szczęście po chwili był w stanie kontynuować rywalizację.
Po meczu miał jednak kilka gorzkich słów do Anglika. - Uważam, że można winić go za tę sytuację. Stosunkowo wcześnie musiał dostrzec, że nie będzie w stanie dojść do futbolówki, a mimo to próbował. Mógł po prostu trzymać się z daleka - podkreślał bramkarz w rozmowie z ZDF.
Ale nie tylko Kane'owi oberwało się tego wieczora. Piłkarze Mainz mieli spore zarzuty wobec... sędziego głównego. Ich zdaniem ewidentnie sprzyjał Bawarczykom i nie gwizdał wielu groźnych fauli. Dodatkowo uznał drugą bramkę dla Musiali, choć ten zdaniem zawodników Mainz był na ewidentnym spalonym. W Pucharze Niemiec nie ma jednak VAR, by to zweryfikować.
- Arbiter miał dziś na sobie koszulkę Bayernu. I uważam, że czasami należy skrytykować takie zachowanie. Jasne, że próbowaliśmy robić wszystko, co w naszej mocy, by przeciwstawić się rywalowi. Ale nie pozwolono nam na to, co było dla nas trudne. Za to sędzia odgwizdał wiele drobiazgów na rzecz Bayernu. (...) To był bonus dla rywali - mówił Dominik Kohr, cytowany przez "Bild".
Ostatecznie to Bayern awansował dalej. Jak na razie nie wiadomo, z kim zmierzy się w III rundzie. Teraz czeka go powrót na ligowe podwórko. Już w sobotę zmierzy się z Unionem Berlin. Bawarczycy zajmują obecnie pierwszą lokatę w tabeli, ale mają tylko samo punktów, co drugi RB Lipsk (20). Trzeci jest Bayer Leverkusen, ale traci już pięć "oczek" do lidera.