Kamil Grabara przed sezonem zamienił FC Kopenhagę na VfL Wolfsburg i od razu został bramkarzem numer jeden w nowym klubie. Z kolei Jakub Kamiński w okresie przygotowawczym wreszcie wrócił do pierwszego składu i na pierwszą kolejkę obaj Polacy wyszli w podstawowej jedenastce. Zadanie nie było jednak łatwe, bo naprzeciw stanęli piłkarze Bayernu Monachium.
Niestety już po 20 minutach spotkania wiadomo było, że Grabara nie zachowa czystego konta w debiucie w Bundeslidze. Po naprawdę dobrej akcji skrzydłem w wykonaniu Sachy Boeya podanie na piąty metr dostał Jamal Musiala i bez najmniejszych problemów wpakował piłkę do pustej bramki. Polski golkiper nie miał wiele do powiedzenia, a wcześniej ograny przez rywala został Kamiński.
Prowadzenie Bayernu utrzymało się do przerwy, ale już dwie minuty po niej stan spotkania na 1:1 z rzutu karnego wyrównał Lovro Majer. Ten sam zawodnik już w 57. minucie dał Wolfsburgowi prowadzenie 2:1 i szansę na ogromną sensację.
Radość zespołu z polskimi piłkarzami nie trwała jednak długo, bo już w 65. minucie Bayern wyrównał stan spotkania. Po rzucie rożnym strzał jednego z rywali odbił Grabara, ale nastrzelił piłką Kamińskiego. Żaden z kolegów nie był w stanie uratować sytuacji i piłka wpadła do siatki, a polskiemu skrzydłowemu zapisano bramkę samobójczą.
Obaj Polacy mieli także udział przy golu Bayernu na 3:2. Najpierw Kamiński nie zdążył ze wślizgiem przed polem karnym, a później Grabara nie złożył się dobrze do interwencji przy strzale Serge'a Gnabry'ego. Niemiecki skrzydłowy tym trafieniem zapewnił Bayernowi zwycięstwo.
Kamińskiego pochwalić trzeba jeszcze za sytuację z 80. minuty, kiedy to świetnym wślizgiem w polu karnym zablokował niezwykle groźny strzał. Skrzydłowy kilkanaście sekund później posłał świetne dośrodkowanie w pole karne, ale sytuacji sam na sam nie wykorzystał Jonas Wind.
Debiut Kamila Grabary i 49. mecz w Bundeslidze Jakuba Kamińskiego zakończył się więc porażką Wolfsburga. Szansę na pierwsze punkty piłkarze Ralpha Hasenhuttla będą mieli 31 sierpnia przeciwko Kiel.