Union Berlin był wielką rewelacją niemieckiej piłki. Po awansie do Bundesligi w sezonie 2019/20 z każdym kolejnym rokiem zaliczał progres, aż w końcu w zeszłym sezonie zajął czwarte miejsce, premiowane awansem do Ligi Mistrzów (klub odpadł jednak w fazie grupowej). Obecnie drużyna jest w dołku, w dodatku niedawno jej zawodnicy stali się bohaterami niecodziennej sytuacji.
Po wygranym meczu z Hoffenheim (1:0), dwóch zawodników, którym towarzyszyły dwie kobiety, udało się do berlińskich lokali w celu świętowania zwycięstwa. Bardzo źle mógł wyjść na tym Kevin Volland, który padł ofiarą 16-letniego kieszonkowca. Około godziny 3:00 skradziono mu luksusowy zegarek Patek Philippe Nautilus w kolorze różowego złota, o wartości ok. 180 tys. euro (ok. 775 tys. zł).
15-krotny reprezentant Niemiec ruszył w pościg za złodziejem, lecz według relacji "Bilda", w trakcie biegu upadł i doznał delikatnych obrażeń. Na szczęście dla niego całe zajście obserwował jego klubowy kolega Jerome Roussillon, który czekał na taksówkę. Bez zastanowienia zaczął gonić złodzieja i w końcu go dopadł. Później przekazał go policji, ale nie zapobiegło to stratom. 16-latek tuż przed tym, jak został złapany, rzucił zegarkiem o ziemię i w ten sposób poważnie go uszkodził.
Sprawą zajmuje się policja, która bada sprawę pod kątem "poważnej kradzieży" oraz "uszkodzenia mienia". Nastoletni sprawca ma zostać zidentyfikowany, co nie będzie proste, gdyż posiada kilka fałszywych tożsamości. Jego narodowość nie jest znana. Rzecznik Unionu nie skomentował sprawy.
Lekko poobijany po zajściu Volland nie wystąpił w ostatnim ligowym meczu z Heidenheim (2:2), ale było to spowodowane pauzą za czerwoną kartkę, jaką otrzymał przeciwko Hoffenheim. Natomiast Roussillon wszedł na boisko w 81. minucie. Union obecnie jest na 14. miejscu w tabeli Bundesligi.