Union Berlin w obecnym sezonie Bundesligi spisuje się koszmarnie. Po dwóch zwycięstwach w dwóch pierwszych kolejkach klub przeszedł prawdziwą zapaść. Przegrał dziewięć ligowych meczów z rzędu, a uwzględniając wszystkie rozgrywki, nie wygrał aż 16 kolejnych spotkań. Nic więc dziwnego, że po ponad pięciu latach pracy pożegnano trenera Ursa Fischera. W jego miejsce przyszedł Nenad Bjelica - znany m.in. z prowadzenia Lecha Poznań. Efekty już widać.
Chorwacki szkoleniowiec objął stanowisko 27 listopada. Nieco ponad miesiąc wcześniej zakończył niezbyt długą (niespełna półroczną) ani specjalnie udaną przygodę z tureckim Trabzonsporem. Za jego kadencji Union rozegrał dopiero pięć meczów, a już jest się czym pochwalić. Po środowym zwycięstwie nad FC Koeln zespół w końcu opuścił strefę spadkową.
Union spadł do niej na początku listopada po porażce 0:3 z Eintrachtem Frankfurt w 10. kolejce. Na awans na bezpieczną 15. pozycję czekał ponad półtora miesiąca. W tym momencie ma 13 punktów w ligowej tabeli i o trzy wyprzedza 16. FSV Mainz, 17. FC Koeln i 18. Darmstadt (wszystkie 10 punktów). W dodatku ma jedno zaległe spotkanie do rozegrania.
Spory udział w tym sukcesie miał Nenad Bjelica. Chorwat w swoim debiucie zremisował z SC Bragą w Lidze Mistrzów 1:1, a pierwszym meczu w Bundeslidze pokonał Borussię Moenchengladbach 3:1. Później przyszły porażki po zaciętym meczu z Realem Madryt 2:3 (w Champions League) oraz 0:3 z VfL Bochum. W środę Union po raz drugi za kadencji Bjelicy triumfował. Wygrał z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie FC Koeln 2:0. Bramki zdobyli Benedict Hollerbach oraz David Datro Fofana. Dzięki temu berlińczycy spędzą święta w nieco spokojniejszych nastrojach. Kolejny mecz z Freiburgiem zagrają już w nowym roku.
Nenad Bjelica Lecha Poznań prowadził w latach 2016-2018. Dwukrotnie zajmował z nim trzecie miejsce w ekstraklasie. Może się za to pochwalić dwoma mistrzostwami Chorwacji z Dinamem Zagrzeb. Po rozstaniu z Czesławem Michniewiczem wymieniany był wśród kandydatów na selekcjonera reprezentacji Polski.