Oto najbardziej kuriozalna akcja roku. Co za wpadka! [WIDEO]

FC Heindenheim wygrało 1:0 z FSV Mainz, ale więcej niż o wyniku, mówi się o kuriozalnej sytuacji z 90. minuty. Wówczas piłkarze Franka Schmitta mieli idealną okazję na podwyższenie prowadzenia, której ostatecznie pozbawił ich... własny napastnik. Ten zachował się w sposób egoistyczny. Chciał dobić uderzenie kolegi, ale dopuścił się przewinienia. A wystarczyło stać z boku i pozwolić piłce wtoczyć się do bramki.

W sobotę rozegrano aż pięć spotkań Bundesligi. Nie brakowało w nich emocji oraz kontrowersji. Do najbardziej kuriozalnej sytuacji doszło w spotkaniu FSV Mainz z FC Heindenheim. Mecz zakończył się wynikiem 1:0 dla gości, ale wygrana mogła być zdecydowanie bardziej okazała, gdyby nie... zachowanie Tima Kleindiensta. 

Zobacz wideo Michał Probierz wykorzystał pomidora. Ależ pewność siebie!

Kuriozum w Bundeslidze. Przez egoizm napastnika sędzia anulował bramkę

Mecz rozpoczął się kapitalnie dla gości. Już w 12. minucie objęli prowadzenie za sprawą Marvina Pieringera, który pewnym strzałem z bliskiej odległości pokonał bramkarza. Później więcej okazji do zdobycia bramki mieli rywale, ale brakowało skuteczności. Podobnie zresztą jak i w drugiej połowie. Finalnie w spotkaniu oddali aż 16 strzałów, ale to nie przełożyło się na gole.

Z kolei w 90. minucie przed kapitalną szansą na podwyższenie stanęli piłkarze Heindenheim. Tuż przed polem karnym piłkę otrzymał Florian Pick. Zszedł do środka, a następnie huknął na bramkę. Tyle tylko, że piłka odbiła się od słupka, a następnie od pleców golkipera. Na szczęście dla zawodnika gości futbolówka znalazła się w okolicach linii bramkowej i powoli toczyła się w kierunku siatki.

Bramkarz nie był w stanie już nic zrobić w tej sytuacji więc wystarczyło poczekać aż piłka całym obwodem przekroczy linię. Niecierpliwy był jednak... Kleindienst. Piłkarz chciał mieć pewność, więc podbiegł do futbolówki i wykończył akcję. Tyle tylko, że tym ruchem dość zaskakująco pozbawił drużynę gola. Jak to możliwe?

Komentatorzy nie dowierzali, co zrobił napastnik Heindenheim

Napastnik znajdował się bowiem na spalonym w momencie strzału Picka, w związku z czym trafienie nie zostało uznane. - Nie ma gola. Ciekawe, czy piłkarz Heindenheim nie mógł poczekać aż ta piłka wtoczy się do bramki, bo wtedy pewnie gol byłby uznany. Kto wie, czy nie zabrał gola koledze - mówili komentatorzy Viaplay.

Finalnie egoizm napastnika nie stanął ekipie na drodze do odniesienia zwycięstwa. Tym samym Heindenheim przesunął się na 12. miejsce w tabeli z dorobkiem 17 punktów. Z kolei rywale pozostali w strefie spadkowej - 17. lokata i tylko dziewięć punktów na koncie. 

Więcej o: