Od dłuższego czasu nie ma spokojnej atmosfery w Bayernie Monachium. Zmiany we władzach klubu, poważne kontuzje takich piłkarzy jak Manuel Neuer czy Serge Gnabry. Do tego wszystkiego dochodzą regularne doniesienia o nie najlepszych relacjach Thomasa Tuchela z piłkarzami. Wśród zarzutów pojawiły się te dotyczące braku rozwoju drużyny.
Wiadomo, że najlepszą odpowiedzią na różne plotki są dobre wyniki. I to wzięli sobie do serca piłkarze Bayernu Monachium w sobotnim meczu z FSV Mainz. Już po 16 minutach mistrzowie Niemiec prowadzili 2:0. W 11. minucie Leroy Sane wyprowadził piłkę, podał na prawą stronę do Kingsleya Comana, który wpadł w pole karne i mocnym strzałem w długi róg trafił do bramki. Pięć minut później dziewiątego gola w tym sezonie Bundesligi strzelił Harry Kane.
To jednak nie podłamało gospodarzy, którzy nie odpuszczali w próbach strzelenia kontaktowego gola. I to udało się w 43. minucie. Drużyna Mainz przeprowadziła płynną akcję z jednego skrzydła na drugie, Anthony Caci dostał piłkę w polu karnym i uderzył potężnie pod poprzeczkę.
Tylko jednobramkowe prowadzenie Bayernu do przerwy mogło zwiastować wielkie emocje w drugiej części gry. Na nieszczęście dla Mainz piłkarze gości ponownie dobrze weszli w mecz. Już w 59. minucie Jamal Musiala podał przed pole karne do Leona Goretzki a ten zdobył gola na 3:1. To był koniec strzelania w Moguncji i trzy punkty trafiły na konto Bayernu Monachium.
Bundesliga. FSV Mainz - Bayern Monachium 1:3, bramki: 43' Caci - 11' Coman, 16' Kane, 59' Goretzka
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl
Wygrana z Mainz pozwoliła Bayernowi Monachium zbliżyć się do Bayeru Leverkusen w tabeli. Mistrzowie Niemiec tracą aktualnie do ekipy Xabiego Alonso dwa punkty i zajmują trzecie miejsce. Przed Bayernem jest jeszcze rewelacyjnie spisujący się w tym sezonie VfB Stuttgart.