Hitowy transfer Bayernu upadł na ostatniej prostej. Absolutna szopka

Podczas letniego okienka transferowego Bayern Monachium starał się ściągnąć piłkarza Fulham, Joao Palhinhę. Portugalski pomocnik przyjechał do ośrodka treningowego mistrzów Niemiec, przeszedł testy medyczne, już miał zakładać koszulkę i... finalnie będzie musiał wrócić do Londynu. Wszystko przez bezwzględne zasady i brak skrupulatności Bayernu.

Największym priorytetem dla Bayernu podczas letniego okna było ściągnięcie nowego napastnika, którego mistrzowie Niemiec tak naprawdę nie mieli od momentu odejścia Roberta Lewandowskiego. W tym roku monachijczycy postanowili rozbić bank. Do klubu za ponad 100 mln euro dołączył Harry Kane. Anglik już rozpoczął strzelanie i stał się nową gwiazdą Bundesligi. "Bawarczycy" chcieli sprowadzić jeszcze jednego piłkarza z Premier League, jednak w tym przypadku nie popisali się znajomością przepisów.

Zobacz wideo "FIFA" odchodzi do przeszłości. Powstało "EA Sports FC 24"

Joao Palhinha był o krok od transferu marzeń. Tymczasem musi wrócić do Fulham

Podczas ostatniego dnia okienka transferowego często jesteśmy świadkami dantejskich scen i nie inaczej było teraz. Właściciele Bayernu Monachium negocjowali z Fulham ściągnięcie ich defensywnego pomocnika, Joao Palhinhy. Ostatecznie kwota transakcji miała oscylować w granicach 60-70 mln euro. 28-latek był niemal pewien przenosin. Przyleciał do Monachium na testy medyczne, a w rękach już trzymał nową koszulkę mistrzów Niemiec.

Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Tymczasem okazało się, że angielski zespół ostatecznie nie wyraził zgody na transfer, ponieważ nie udało im się sprowadzić piłkarza, który zająłby pozycję Portugalczyka. W teorii Fulham miało jeszcze czas, ponieważ okienko kończy się 1 września o godz. 23:59, jednak w Niemczech zamyka się ono o godz. 18:00, dlatego zespół z Premier League kazał piłkarzowi wracać do Londynu. To wielki cios dla Bayernu, który jest znany ze skrupulatnego i efektywnego ściągania nowych zawodników. Mimo to teraz "Bawarczycy" zaliczyli niemałą gafę.

Cała sytuacja może namieszać nieco w transferowej układance. Z drużyny Thomasa Tuchela do Liverpoolu miał już odchodzić środkowy pomocni Ryan Gravenberch, którego miejsce miał zająć wspomniany Joao Palhinha. Jeśli jednak Portugalczyk nie trafił do Bayernu, niewykluczone, że monachijski klub ostatecznie zablokuje przenosiny Gravenbercha do Anglii.

Gdyby tego było mało, Armel Bella-Kotchap oraz Trevoh Chalobah, czyli piłkarze kolejno Southampton i Chelsea, także mieli znaleźć się w zespole Bayernu Monachium, jednak z doniesień medialnych wynika, że najprawdopodobniej obie transakcje nie dojdą do skutku. Jak widać, tegoroczne okienko było słodko-gorzkie dla byłej drużyny Roberta Lewandowskiego.

Więcej o: