Dzięki zwycięstwu 2:1 z FC Koeln i remisowi Borussii Dortmund z FSV Mainz (2:2) Bayern Monachium zdobył w sobotę 11. z rzędu tytuł mistrza Niemiec. Zaraz po spotkaniu w klubie zapanowała nie tylko radość, ale też wielki chaos.
Tuż po zakończeniu meczu dowiedzieliśmy się, że Bayern zdecydował się zwolnić dyrektora generalnego - Olivera Kahna - oraz dyrektora sportowego - Hasana Salihamidzicia. To decyzje związane z przeciętną postawą drużyny w zakończonym sezonie.
Niedługo później Kahn ujawnił, że o decyzji klubu dowiedział się chwilę wcześniej. Co więcej, Bayern zabronił Kahnowi wyjazdu do Kolonii na ostatni mecz ligowy. - Wielkim rozczarowaniem jest to, że myślałem, że poradzi sobie sam ze względu na swoją osobowość - powiedział o Kahnie honorowy prezes Bayernu - Uli Hoeness.
Teraz nowe fakty w sprawie ujawnił "Sport Bild". Decyzja o zwolnieniu Kahna i Salihamidzicia miała zapaść w czwartek, dwa dni przed meczem, po rozmowie Hoenessa z prezesem Bayernu - Herbertem Hainerem.
O ile Salihamidzić miał tę decyzję od razu zaakceptować i rozstanie przebiegło bezboleśnie, o tyle Kahn nie chciał się z tym pogodzić. Były bramkarz Bayernu oczekiwał merytorycznego uzasadnienia decyzji i jednocześnie zarzucał radzie nadzorczej klubu, że nie otrzymywał od niej odpowiedniego wsparcia w ostatnich miesiącach. To właśnie emocjonalne zachowanie Kahna miało wpłynąć na decyzję o zakazie wyjazdu do Kolonii.
"Sport Bild" dodał, że na zwolnienie Kahna wpływ mieli też najbardziej zagorzali kibice Bayernu. Stowarzyszenie kibiców oraz przedstawiciele grupy ultras klubu mieli się zgłosić do Hainera i zażądać zwolnienia dyrektora generalnego. Ci drudzy już wcześniej dawali wyraz swojemu niezadowoleniu poprzez banery na sektorach Allianz Areny.
Za byłym bramkarzem Bayernu wciąż mocno wstawia się jego rodzina. Brat Kahna - Axel - w rozmowie ze "Sky Sports" powiedział, że sposób rozstania był "lekceważący, obrzydliwy i tchórzliwy". Jednocześnie dodał, że nie był jednak zaskoczony, bo w Bayernie "to nic nowego".
- Oliver przez długi czas był mieszany z błotem, a każda jego decyzja była negowana i krytykowana. To było zdecydowanie za dużo - powiedział mężczyzna.