W minioną sobotę Bayern Monachium sięgnął po 11. tytuł mistrza Niemiec z rzędu. Sukces zawdzięcza głównie potknięciu Borussii Dortmund, która jeszcze na kolejkę przed końcem sezonu wyprzedzała Bawarczyków o dwa punkty. Ostatecznie jednak nie udało jej się przerwać hegemonii rywali. Radość drużyny Thomasa Tuchela nie trwała długo, ponieważ już po ostatnim gwizdku doszło do sporych zmian w klubie. Z posadą prezesa pożegnał się Oliver Kahn. Zwolniono też dyrektora sportowego Hasana Salihamidzicia. Pod znakiem zapytania stanęła również przyszłość niedawno zatrudnionego Tuchela.
Na początku kwietnia Tuchel zastąpił na ławce trenerskiej Juliana Nagelsmanna. I choć początek miał obiecujący - wygrał w debiucie 4:2 z Borussią Dortmund - to później było coraz gorzej. Jego zespół odpadł w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Na tym samym etapie rywalizacji pożegnał się z Pucharem Niemiec. O mały włos, a straciłby i tytuł w Bundeslidze.
- Thomas Tuchel opuści Bayern jeszcze dziś - powiedział Dietmar Hamann w telewizji Sky. Wtórował mu były reprezentant Holandii Erik Meijer - Myślę, że nie będzie go tam od poniedziałku - ocenił. Informowano, że jeśli władze klubu nie zwolnią Tuchela, to ten może sam podjąć decyzją o odejściu, patrząc na sposób, w jaki potraktowani zostali Kahn i Salihamidzić.
Doniesienia o potencjalnym zakończeniu współpracy z Niemcem szybko zdementowali jednak dziennikarze, doskonale orientujący się w sprawach Bayernu. "Źródła zaprzeczają, jakoby były szanse na odejście Tuchela. Trener nawet o tym nie myśli. Czeka na wyjaśnienie i uporządkowanie spraw dyrektorskich, ale nadal jest w stu procentach zaangażowany w projekt Bayernu" - napisał Fabrizio Romano na Twitterze.
Wtórował mu Florian Plettenberg. "Ponownie poinformowano mnie, że szkoleniowiec chce zostać. To jego decyzja. W ogóle nie myśli o odejściu" - czytamy.
Teraz przed Tuchelem sporo pracy podczas letniego okna transferowego. Priorytetem Bayernu jest znalezienie klasycznej "dziewiątki" - jeszcze przed rokiem tę funkcję pełnił Robert Lewandowski. Po jego odejściu nikt nie był w stanie godnie go zastąpić. Świadczy o tym liczba bramek - najlepszym strzelcem Bayernu w tym sezonie był Serge Gnarby - 14 goli. Dla porównania, w poprzednim roku Polak zdobył 35 bramek w lidze niemieckiej.
Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pl.
- Jeśli Robert spojrzałby na klasyfikację najlepszych strzelców Bundesligi w tym sezonie, to mógłby się tylko zaśmiać i uznać to za żart. I to faktycznie wygląda jak żart, bo przecież Lewandowski praktycznie co sezon strzelał co najmniej dwa razy więcej goli - mówił Tobi Altschaffl, w wywiadzie dla WP SportoweFakty.