Bayern Monachium w dramatycznych okolicznościach zdobył jedenasty z rzędu tytuł mistrza Niemiec. Bawarczycy triumfowali tylko dzięki koszmarnej wpadce Borussii Dortmund w ostatniej kolejce sezonu. Ekipa z Signal Iduna Park zaledwie zremisowała 2:2 z FSV Mainz, a Bayern pokonał 2:1 FC Koeln i zrównał się z nią punktami. Ostatecznie o mistrzostwie przesądził lepszy bilans bramkowy Bawarczyków.
Mimo to w Monachium nie ma specjalnie wielkiej radości. Klub prezentował się poniżej oczekiwań i pracę stracili już jego dyrektor generalny Oliver Kahn i dyrektor sportowy Hasan Salihamidzić. Obaj nie potrafili przebudować zespołu w momencie, gdy pożegnał się z nim Robert Lewandowski. - Bayern bez Roberta Lewandowskiego to po prostu Bayern bez napastnika. To zdanie najlepiej definiuje sytuację. Brakowało go zwłaszcza w dużych meczach - ocenił Tobi Altschaffl z dziennika "Bild" w wywiadzie dla WP SportoweFakty.
O kiepskiej dyspozycji strzeleckiej piłkarzy Bayernu najlepiej świadczy końcowa klasyfikacja strzelców. W pierwszej trójce nie znalazł się ani jeden z nich, mimo że otwierający ją Niclas Fuellkrug i Christopher Nkunku zdobyli raptem po 16 bramek. Spośród graczy Bayernu najskuteczniejszy był Serge Gnabry. 14 goli dało mu piątą lokatę. - Jeśli Robert spojrzałby na klasyfikację najlepszych strzelców Bundesligi w tym sezonie, to mógłby się tylko zaśmiać i uznać to za żart. I to faktycznie wygląda jak żart, bo przecież Lewandowski praktycznie co sezon strzelał co najmniej dwa razy więcej goli - zauważył Altschaffl.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Dziennikarz przypomniał także, że szefowie mistrza Niemiec na początku sezonu przekonywali, że poradzą sobie bez klasycznego napastnika. - Szybko się okazało, że to jednak nie jest system dobry dla Bayernu. Najlepszy to 4-2-3-1 i myślę, że muszą kupić klasyczny numer "9". A zatem podsumowując: rok bez Roberta sprawił, że Bayern już wie, iż potrzebuje nowego Lewandowskiego - zakończył.