Rozłam w Bundeslidze. Kluby pokłóciły się o pieniądze. Stracili 2 miliardy euro

Kluby Niemieckiej Ligi Piłkarskiej w tajnym głosowaniu odrzuciły plan, który zakładał doinwestowanie 1. i 2. Bundesligi kwotą nawet dwóch miliardów euro. Rozczarowania taką decyzją nie ukrywał Hans-Joachim Watzke, prezes Borussii Dortmund. - Nie możesz co pół roku przyprowadzać na wieś nowej świni - powiedział.

DFL, czyli Niemiecka Liga Piłkarska to założona w 2000 roku organizacja, którą tworzy 36 klubów z dwóch najwyższych lig piłkarskich w Niemczech. DFL zajmuje się między innymi sprzedażą praw telewizyjnych do pokazywania 1. i 2. Bundesligi. Do zadań organizacji należy też poszukiwanie sponsorów dla rozgrywek. Teraz dalsze istnienie DFL stoi pod znakiem zapytania.

Zobacz wideo Ronaldo bohaterem, Krychowiak załamany. Kulisy meczu w Arabii Saudyjskiej

Kluby z Bundesligi zagłosowały. Wart 2 miliardy euro plan odrzucony

Plan był prosty. Przyciągnąć - przede wszystkim do Bundesligi - dodatkowe pieniądze, żeby jej kluby mogły konkurować na równi z gigantami europejskiego futbolu. DFL obiecywała, że jeżeli kluby zgodzą się na wejście inwestora, to łącznie będzie to oznaczać wejście kapitału w kwocie do nawet dwóch miliardów euro. Znaczna jej część miała być przeznaczona na promocję Bundesligi za granicą oraz rozbudowę infrastruktury. Około 300 milionów euro miało trafić bezpośrednio do klubów. Co zyskałby inwestor w zamian za takie pieniądze? Prawo do dysponowania prawami telewizyjnymi Bundesligi na kolejne 20 lat oraz 12,5% kwoty z ich sprzedaży. Przy obecnych kwotach dałoby to około 110 milionów euro rocznie.

Robert Lewandowski Lewandowski rządzi. Lepszy od Haalanda i Kane'a. Zaskakująca statystyka

Przedstawiciele 36 klubów zrzeszonych w DFL w środę zagłosowali i... odrzucili tę propozycję ku wielkiemu niepocieszeniu prezesa Borussii Dortmund i przewodniczącego rady nadzorczej DFL Hansa-Joachima Watzke. Wyniki głosowania? Pięciu się wstrzymało od głosu, 11 zagłosowało przeciw, a 20 za. Do przegłosowania propozycji potrzeba było 24 głosów na tak. Watzke nie potrafił powstrzymać się od sarkastycznych komentarzy na temat rezultatu.

- Jestem zdziwiony każdym, kto się wstrzymał od głosu w tak ważnej kwestii. No, ale niech każdy decyduje za siebie - powiedział. Część komentatorów sugeruje, że Borussia i Bayern mogą wyjść z DFL i założyć konkurencyjną organizację, do której dołączą inne kluby Bundesligi, ale już bez klubów z 2. Bundesligi. Plotki o takim rozwiązaniu tylko się wzmogły po słowach Watzke dotyczących solidarności. - W najbliższej przyszłości nikt nie powinien poruszać tematu solidarności - powiedział.

"AS": Xavi wybrał nowych kapitanów Barcelony. Lewandowski wyróżniony

Kibice byli przeciw. Watzke kończy temat

Watzke przyznał też, że na razie nie ma szans na to, żeby ten temat pojawił się ponownie. - Czasami życie jest proste. Taka jest demokracja. Była zdecydowana większość, ale nie taka, na jaką liczyliśmy. Tym samym, na dzień dzisiejszy ten temat jest zamknięty. Koniec. Nie możesz co pół roku przyprowadzać na wieś nowej świni - powiedział prezes Borussii Dortmund.

Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

A dlaczego kibice i część klubów była przeciw? Ci pierwsi jak zwykle obawiali się, że wejście dużych pieniędzy do Bundesligi może zniszczyć niemiecką piłkę i uczynić ją klubem dla najbogatszych, a sam sport zepchnąć na dalszy plan. Podobne obawy mieli też przedstawiciele mniejszych klubów, którzy zwracali uwagę, że ten plan najbardziej pomoże wielkim klubom, a inne zespoły dostaną bardzo mały kawałek tortu. Również rada nadzorcza FC Koeln wystosowała list otwarty, w którym ostrzegała przed wejściem inwestora.

"Prywatny inwestor zawsze będzie próbował uzyskać pewne prawa, żeby chronić swoje interesy i zwiększyć możliwe zyski" - zwracano też uwagę, że DFL chce rozdysponować pieniądze, których w przyszłości może po prostu zabraknąć klubom.

Teraz wygrali przeciwnicy tego rozwiązania, ale jeżeli dojdzie do rozłamu w DFL, to będzie to zwycięstwo jedynie chwilowe, a kolejną umowę kluby Bundesligi spróbują dogadać już same, bez żadnego udziału drużyn z niższej klasy rozgrywkowej.

Więcej o: