Kahn zdradził, co stanęło na przeszkodzie transferu Haalanda do Bayernu. "To nie w naszym stylu"

- Podjęliśmy chyba wszystkie możliwe działania, by sprowadzić Erlinga Haalanda. W końcu osiągnęliśmy nasz limit finansowy - powiedział Oliver Kahn. Prezes Bayernu Monachium zdradził, że latem 2022 roku klub stanął przed trudną decyzją, która ostatecznie zaowocowała brakiem transferu Norwega.

Erling Haaland był jednym z najgorętszych nazwisk letniego okna transferowego. Ostatecznie trafił do Manchesteru City za 60 mln euro. Norweg bez problemów odnalazł się w nowej drużynie, gdzie bije kolejne rekordy strzeleckie. Zdobył aż 51 goli w 47 meczach i pewnie prowadzi w klasyfikacji Złotego Buta. Wydaje się, że angielski klub jest wielkim wygranym tego transferu, z kolei pozostałe drużyny mogą tylko pluć sobie w brodę, że nie postarały się bardziej. Takim zespołem jest m.in. Bayern Monachium. Teraz na jaw wychodzą kolejne szczegóły niepowodzenia transakcji. 

Zobacz wideo Polscy sędziowie ujawniają. Wstrząsające relacje. "Co ja ci zrobiłem?"

Kahn wyznał, dlaczego nie sprowadził Erlinga Haalanda. Na drodze stanęły pieniądze

Głos w sprawie prób pozyskania Haalanda zabrał Oliver Kahn. Prezes Bayernu udzielił ostatnio wywiadu dla "Bilda", w którym przyznał, co stanęło na przeszkodzie do pozyskania Norwega. Okazuje się, ze problemem były kwestie finansowe, a właściwie zbyt wygórowane oczekiwania piłkarza. Zdaniem mediów Bawarczycy byli w stanie zapłacić mu około 35 mln euro, z kolei Manchester zaproponował o 15 mln więcej.

- Podjęliśmy chyba wszystkie możliwe działania, by sprowadzić Haalanda. W końcu osiągnęliśmy nasz limit finansowy. Wtedy stanęliśmy przed trudnym wyborem: czy chcemy zniszczyć całą strukturę płac. Oczywiście nie byliśmy na to gotowi. To nie w naszym stylu - podkreślił Kahn. 

Niewykluczone jednak, że za kilka lat Bayern znów stanie do walki o Haalanda. Jego kontrakt jest ważny do końca czerwca 2027 roku, ale ten może zmienić klub dużo wcześniej. Od lata 2024 roku w życie wejdzie klauzula wykupu, która pozwoli mu przejść do innej drużyny za 200 mln euro.

Transfer napastnika priorytetem dla Bayernu Monachium

Po odejściu Roberta Lewandowskiego Bawarczycy nie zdecydowali się pozyskać nominalnego napastnika, czego skutki odczuwają przez cały sezon. Mieli walczyć o potrójną koronę, a już w ćwierćfinale odpadli jednak z Ligi Mistrzów. Szybko pożegnali się też z Pucharem Niemiec. Do wywalczenia pozostało już tylko mistrzostwo kraju, a i tego nie mogą być pewni. Mają tylko jeden punkt przewagi nad Borussią Dortmund. 

Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pl

Teraz priorytetem transferowym Bayernu na kolejny sezon jest sprowadzenie nominalnego napastnika. Na liście życzeń są chociażby Harry Kane czy Victor Osimhen. Tylko że każdy z tych transferów wiąże się z dużym wydatkiem. Dodatkowo z klubu może odejść Thomas Mueller, który ma być zirytowany brakiem regularnej gry. Niemcem interesują się już kluby z MLS oraz Arabii Saudyjskiej

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.