• Link został skopiowany

W Bayernie sypie się już wszystko. Kolejna afera. Nalot na siedzibę klubu

Bayern Monachium znów ma kłopoty. Niemieckie służby przeszukały jego siedzibę przy Sabener Strasse oraz Allianz Arenę. Działania miały związek ze sprawą rosyjskiego oligarchy Aliszera Usmanowa. Co łączy Bayern z sojusznikiem Władimira Putina?
Allianz Arena - stadion Bayernu Monachium
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

Bayern Monachium ma ostatnio same nieprzyjemności. Mistrz Niemiec odpadł z Ligi Mistrzów, stracił pozycję lidera Bundesligi, a do wszystkiego doszedł skandal z bójką Sadio Mane i Leroya Sane. Teraz powody do zmartwień były poza boiskiem. Jak donosi "Bild", we wtorek policja kryminalna przeprowadziła nalot na siedzibę klubu oraz jego macierzysty obiekt - Allianz Arenę. Wszystko to w ramach śledztwa przeciwko rosyjskiemu oligarsze Aliszerowi Usmanowowi.

Zobacz wideo Polska znów ma mistrza świata! Kapitalna gala! Wasilewski i Szpilka komentują

Bayern Monachium zamieszany w sprawę oligarchy Putina. Śledczy przeszukali biura i Allianz Arenę

Usmanow jest miliarderem, a przy okazji gorliwym zwolennikiem i przyjacielem prezydenta Rosji Władimira Putina. Po wybuchu wojny na Ukrainie 69-latek znajduje się na liście osób objętych unijnymi sankcjami, a jego aktywa zostały zamrożone. Bawarska oraz federalna policja prowadzi przeciwko niemu szeroko zakrojone śledztwo. Usmanowowi zarzuca się pranie brudnych pieniędzy, a dowodów na to szukano właśnie w siedzibie Bayernu. Oligarcha miał także uchylać się od płacenia podatków w latach 2017-2022, przez co oszukał niemieckiego fiskusa na pół miliarda euro.

Ale co właściwie łączy rosyjskiego miliardera i sojusznika Putina z Bayernem? Punktem stycznym jest były prezes klubu - Uli Hoeness. To on był dobrym znajomym Usmanowa. Obaj do 2022 r. mieszkali w tej samej miejscowości - Tegernsee, często się spotykali, a Rosjanin miał nawet otrzymywać od Hoenessa bilety, dzięki którym na meczach Bayernu zasiadał w loży VIP. Również były prezes przed laty miał problemy z prawem. W 2014 r. został skazany na 3,5 roku więzienia za malwersacje podatkowe.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Bayern nie jest według "Bilda" podejrzany w tej sprawie. Pełni jednak role świadka. - Władza nie prowadzi żadnych dochodzeń ani nałoży żadnych kar pieniężnych przeciwko Bayernowi Monachium lub osobom odpowiedzialnym, lub członkom klubu - oświadcza prokuratura we Frankfurcie nad Menem. Sam klub nie komentuje sprawy.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: