Szok w meczu Bayern - BVB. Bramkarz nie trafił w piłkę. To był koniec

Wielką klęską Borussii Dortmund zakończył się "Der Klassiker". Z perspektywy Bayernu Monachium wynik 4:2 na ich korzyść, oznacza spory sukces. Największe piętno na meczu odcisnął ogromny błąd bramkarza Gregora Kobela, który nie trafił w piłkę i dał początek deklasacji swojej ekipy.

"Der Klassiker", czyli starcie dwóch największych marek niemieckiego futbolu Bayernu Monachium i Borussii Dortmund, zapowiadało się wyśmienicie. Oba zespoły były w formie, w obu ekipach istniał głód i potrzeba zwycięstwa. Więcej perturbacji przeszedł ostatnio zespół z Monachium, w którym doszło do zmiany trenera, ale to mogło tylko wpłynąć na bardziej wyrównaną potyczkę.

Zobacz wideo Specjalny występ dla Lewandowskich! Bawili się i śpiewali pod sceną

Nic z tych rzeczy nie miało jednak miejsca, choć można się zastanawiać, co by było gdyby... Gdyby nie fatalna pomyłka Gregora Kobela, bramkarza BVB. W 13. minucie upadły wszelkie ambicje dobrze grającej do tej pory, wręcz przeważającej Borussii. Padł gol zdobyty z odległości 60. metrów, a autorem przypadkowego uderzenia był Dayot Upamecano. Trafienie zapisano jednak jako samobójcze, na konto Kobela.

Pomyłka golkipera polegająca na agresywnym wybiegu przed pole karne i próbie (nieudanej) trafienia w piłkę, była jednak zbyt dołująca. Kobel mógł zachować się inaczej, próbować przyjmować lub odgrywać lekko do boku. Postawił postarać się o daleki celny wykop, a piłka omsknęła mu się o but i wpadła do pustej bramki.

Nad słynnym "Der Klassiker" wciąż unosi się cień Roberta Lewandowskiego

Dortmundczycy nie potrafili przełknąć tej sytuacji i przejść ponad nią do porządku dziennego. Bayern od razu wyczuł tę słabość i to wykorzystał aplikując rywalowi kolejne gole. Wynik na 2:0 i 3:0 zmieniał Thomas Mueller, który stara się gonić Roberta Lewandowskiego w liczbie trafień w "Der Klassikerach". Do tego jednak Niemcowi daleko, bo "Lewy" prowadzi wyraźnie w tej klasyfikacji z 32. golami.

To był dzień wielkiego triumfu debiutującego w roli trenera Thomasa Tuchela. Jego wpływ na drużynę w trakcie niecałego tygodnia pracy nie mogła być duża, ale zwycięstwo w prestiżowym meczu mówi samo za siebie. W drugiej połowie Bayern dołożył jeszcze bramkę na 4:0, a było blisko kolejnej, w czym przeszkodziła tylko pozycja spalona.

Dotychczasowy lider Bundesligi stracił swoją uprzywilejowaną pozycję, co może wpłynąć w sposób fatalny na morale całej grupy. Pozytywem była bramka honorowa, zdobyta z rzutu karnego przez Emre Cana, a także później już w ostatnich chwilach meczu gol na 2:4 Donyella Malena. Rezultat dla Borussii był lepszy niż styl gr. Obie drużyny dzieliła przepaść nieodpowiadająca pierwszemu i drugiemu miejscu w tabeli.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.