23 marca piłkarski świat obiegła informacja, że Bayern Monachium planuje zwolnić Juliana Nagelsmanna z funkcji trenera. Władze klubu nie czekały długo z potwierdzeniem tych doniesień i już dwa dni później zaprezentowały jego następcę. Został nim Thomas Tuchel, który ma zapewnić Bawarczykom potrójną koronę.
- Tak naprawdę nie mamy dużo czasu. Prawdopodobnie nie zobaczę reprezentantów krajowych aż do piątku. To zaskakujący czas, także dlatego, że we wszystkich trzech rozgrywkach tytuł jest nadal możliwy. Będą decydować szczegóły. Mam pomysł na to, co można zrobić, dużo oczekuję - zapowiedział Tuchel na konferencji prasowej.
Okazuje się, że niemieccy kibice nie są do końca przekonani do zmiany na ławce trenerskiej w drużynie mistrzów kraju. Pokazuje to sondaż przeprowadzony przez "Kickera". Według ankiety jedynie 43 procent kibiców zgadza się z decyzją władz Bayernu. Pozostałe 57 procent nie jest przekonane do tego ruchu.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Opinia kibiców nie powinna być zaskoczeniem. Nagelsmann udowodnił bowiem, że mimo braku największej gwiazdy, czyli Roberta Lewandowskiego, klub stać na utrzymanie wysokiego poziomu. Potwierdzeniem może być przede wszystkim awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów i wyeliminowanie PSG w 1/8 finału rozgrywek. W fazie grupowej Bawarczycy dwukrotnie pokonali również FC Barcelonę, obecny klub polskiego napastnika. Głównym powodem pożegnania się ze szkoleniowcem mogła być gęsta atmosfera w szatni. Już od dawna niemieckie media donosiły, że część piłkarzy narzeka na współpracę z Niemcem, a z kluby wypływały informacje o coraz to nowszych tarciach trenera z zawodnikami.
Bayern równie dobrze prezentował się w Bundeslidze, w której zajmuje drugiej miejsce z dorobkiem 52 punktów i tylko punktem straty do Borussii Dortmund. Właśnie liderzy rozgrywek będą pierwszym rywalem zespołu pod wodzą Tuchela, a hitowe starcie odbędzie się w sobotę 1 kwietnia. Tym samym trener zmierzy się z klubem, który prowadził w latach 2015-2017.