W niedzielę 19 lutego przed siedzibą Schalke 04 Gelsenkirchen doszło do starć pomiędzy kibicami tego klubu, którzy wybierali się do Berlina, a bojówkami Rot-Weiss Essen i Borussii Dortmund. W wyniku zdarzenia kilku miejscowych fanów trafiło do szpitala. Poważnie ucierpiał też kierowca autobusu uderzony kijem bejsbolowym.
Na łamach "Bilda" przebieg wydarzeń z lutego zrelacjonował Maurice Pilz, poszkodowany kierowca autobusu. - Dotarłem tam niedługo po szóstej rano. Przed stadionem stało już 200 fanów Schalke, a około 6:20 było ich 400. Nagle usłyszałem krzyki, potem był huk i na początku myślałem, że to strzelanina. Potem zobaczyłem pirotechnikę i kilku zakapturzonych ludzi w żółtych i czerwonych koszulkach, którzy zaatakowali miejscowych - powiedział.
Niedługo po tamtych zdarzeniach miejscowa policja powołała specjalną komisję, która prowadziła dochodzenie w sprawie poważnego naruszenia spokoju i niebezpiecznych obrażeń ciała. A jak poinformował "Bild", teraz do akcji wkroczyły służby. W czwartek 9 marca o godzinie 6:00 jednostki antyterrorystyczne BFE i SEK zorganizowały nalot na 25 mieszkań, głównie w Dortmundzie oraz Essen, ale także w Beelen, Bergheim, Bottrop, Gelsenkirchen, Gladbeck oraz Schwelm.
Szczególnie spektakularna była akcja w Gladbeck. Funkcjonariusze w ciemności podkradli się do domu jednorodzinnego. Wtedy SEK po cichu przymocował ładunek wybuchowy do drzwi wejściowych, po czym powietrze przeszył huk eksplozji. Jednak jak się potem okazało, poszukiwanej osoby nie było w tym budynku.
Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Już w sobotę 11 marca Schalke i Borussia Dortmund zagrają ze sobą w meczu Bundesligi. Decyzją władz podczas tego meczu nie będzie można kupić piwa ani mocniejszych alkoholi. Dotyczy to zarówno punktów na stadionie w Gelsenkirchen, jak i wokół niego.
Początkowo gospodarze przedstawili koncepcję bezpieczeństwa, która obejmowała również sprzedaż alkoholu. Pomysł ten został odrzucony, co może mieć związek z wydarzeniami, do jakich doszło pod tym stadionem kilka tygodni temu. Michael Mertens, szef policji w regionie Nadrenia Północna-Westfalia, twierdzi, że "to standard w przypadku meczów podwyższonego ryzyka", a do takich zaliczają się spotkania Schalke z Dortmundem.