19 lutego doszło do wielkiego skandalu w Niemczech. Jak informują media, kilkuset fanów Schalke 04, którzy w okolicach 6:22 rano przygotowywali się do wyjazdu na mecz do Berlina, by wspierać ukochany klub w starciu z tamtejszym Unionem, zostało zaatakowanych. Sprawcami były bojówki kibiców Rot-Weiss Essen i Borussii Dortmund.
Jak podaje niemiecka telewizja WDR, według informacji zgromadzonych przez tamtejszą policję, był to zorganizowany atak grupy liczącej około 100 osób. Napastnicy atakowali m.in. kijami bejsbolowymi i innym twardym sprzętem. Co najmniej cztery osoby zostały poważnie ranne, w tym kierowca autobusu. Ratownicy na miejscu udzielili pomocy poszkodowanym. Następnie przewieziono ich do szpitala.
Większość atakujących zdołała uciec przed przybyciem odpowiednich służb mundurowych. Policja dalej prowadzi śledztwo w sprawie ustalenia tożsamości sprawców ataku. Przyczyną tego skandalicznego zachowania była prawdopodobnie wspólna antypatia do sympatyków Schalke ze strony kibiców Rot-Weiss Essen i Borussii Dortmund. Jednak należy dodać, że niemieckie media nie mają całkowitej pewności, czy winni są fani tylko tych dwóch ekip.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Prezes Rot-Weiss Essen, Marcus Uhlig, ostro potępił zachowanie kibiców. Zapytany przez WDR, powiedział, że była to "akcja", której nikt nie potrzebował. Przed meczem tego zespołu policja próbowała z nim porozmawiać i poinformowała, że fani z Essen są podejrzani o udział w atakach w Gelsenkirchen, ale dotychczas nie wiadomo więcej o rezultacie rozmów.
Dla fanów Schalke ten dzień był nie najlepszy również z innego powodu. Poza porannym starciem z bojówką ponownie rozczarowali ich ulubieńcy, którzy zremisowali bezbramkowo z Unionem Berlin. Pomimo że remis z aktualnie trzecim zespołem ligi można uznać za przyzwoity rezultat, nie poprawił on pozycji Schalke, które z 13 punktami nadal zajmuje ostatnie miejsce w Bundeslidze. Od bezpiecznej pozycji dzieli ich sześć punktów.