Trwa walka o ćwierćfinał Pucharu Niemiec. VfB Stuttgart mierzy się u siebie z Paderbornem. Gospodarze rozpoczęli mecz w możliwie najgorszy sposób. Konstantinos Mavropanos, który trafił do Stuttgartu z Arsenalu Londyn, uznał, że wycofa piłkę do bramkarza. Ale nie był to najlepszy pomysł.
Ustawiony przy linii bocznej 28-letni Grek zagrał kozłowaną piłkę w kierunku bramki, choć w tym czasie bramkarz Florian Muller był na skraju pola karnego, właśnie po to, by Grek miał możliwość podania. Mavropanos nie spojrzał jednak na ustawienie bramkarza i zagrał na pamięć. Problem w tym, że Muller nie zdążył już skutecznie interweniować.
- Ale uwaga! Ależ gol! Nieprawdopodobna sytuacja! - emocjonował się Julian Kowalski, komentator Eleven Sport. - Kuriozum. Ta bramka to prawdziwe kuriozum - dodał Sebastian Chabiniak. współkomentator.
Grekowi się jednak nieco upiekło, bo Stuttgart ostatecznie wygrał 2:1 po golach w samej końcówce. W 86. minucie bramkę zdobył Gil Dias, który najpierw świetnie przyjął piłkę, a następnie huknął z linii pola karnego.
W doliczonym czasie gry wynik ustalił Serhou Guirassy, który mierzoną główką wykończył dośrodkowanie z rzutu rożnego.
We wtorek czeka nas także starcie Unionu Berlin z Wolfsburgiem. Stawką ćwierćfinał Pucharu Niemiec.