Niedawno w niemieckich mediach wiele mówiło się o skandalu z udziałem Rafała Gikiewicza. W meczu z Werderem (1:0) Polak obronił rzut karny, po czym przyłożył palec do ucha, dając znać, że nie słyszy tego, co wykrzykują do niego kibice rywala. To rozwścieczyło fanów Werderu, którzy ruszyli na Polaka z trybuny znajdującej się za bramką, ale powstrzymali ich stewardzi.
Rafał Gikiewicz udzielił wywiadu telewizji Sky, w którym wypowiedział się na temat prowokacji ze strony kibiców. - Potrzebuję negatywnego nastroju i gwizdów na stadionie. Dodaję mi to siły i energii. W zeszłym roku, podczas pandemii koronawirusa, kiedy graliśmy bez fanów, czułem się, jakbym nie był Gikiewiczem - wyznał bramkarz Augsburga.
Gikiewicz wrócił także do wspomnianej wyżej sytuacji w meczu z Werderem Brema i wyjaśnił, dlaczego sprowokował kibiców rywala. - Po rzucie karnym w ostatniej sekundzie w Bremie chciałem tylko usłyszeć trochę więcej gwizdów. Oczywiście to było trochę popisowe. Ale nikogo osobiście nie obraziłem. Po prostu taki jestem - dodał.
Niedługo po spotkaniu z Werderem, Polaka spotkało ponowne spięcie z kibicami. Po meczu ósmej kolejki Bundesligi przeciwko Schalke (3:2), fani ekipy z Gelsekirchen byli rozczarowani porażką i swoją frustrację wyładowali na Gikiewiczu. Gdy Polak wracał po bidon i ręcznik, wdał się z nimi w utarczkę słowną. Kibice zaczęli w niego rzucać przedmiotami, a jeden z nich trafił bramkarza - była to zapalniczka.
Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Obecnie Gikiewicz leczy uraz, którego nabawił się w zeszłym tygodniu. W związku z tym zabrakło go w meczach z Wolfsburgiem i FC Koln. Augsburg po 10 kolejkach zajmuje ósme miejsce w tabeli z dorobkiem 16 punktów.