Bayern Monachium w ostatnich tygodniach mocno rozczarowuje. Mistrzowie Niemiec nie zdołali wygrać żadnego z ostatnich czterech meczów ligowych, a w ostatniej kolejce przed przerwą na mecze reprezentacji przegrali 0:1 z FC Augsburg Rafała Gikiewicza i Roberta Gumnego. Bawarczycy osunęli się na piąte miejsce w tabeli Bundesligi i tracą już 5 punktów do lidera, Unionu Berlin.
Spadek formy Bayernu to oczywiście piłkarski numer jeden za naszą zachodnią granicą. Eksperci mają wiele teorii i szukają kozła ofiarnego. Na tego wyrasta Joshua Kimmich. Defensywnego pomocnika, który w ostatnich latach stał się symbolem drużyny, skrytykował niedawno Markus Babbel, wieloletni obrońca Bayernu. - On jest wszędzie, tylko nie tam, gdzie powinien grać - stwierdził kilka dni temu.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Do grona osób, które mają sporo zastrzeżeń do postawy Kimmicha dołączył także jego były kolega z drużyny, legendarny Philipp Lahm. Mistrz świata z 2014 roku udzielił wywiadu "Bild TV", w którym niejako potwierdził słowa Babbela. Uważa, że to normalne, że nowy nabytek, Sadio Mane, może na początku swojej przygody w Monachium nieco zawodzić i nie wszystko w ofensywie działa, jak powinno. Piłkarz taki jak Kimmich, grający w Bayernie od lat, powinien natomiast wziąć na siebie odpowiedzialność i dowodzić formacją defensywną.
- Najważniejsze jest to, że każdy musi wiedzieć, co ma robić na boisku. W tej chwili nie widzę tego w ten sposób - stwierdził Lahm. - Musi (Kimmich - przyp. red.) trochę popracować nad swoim nastawieniem, myśleć trochę bardziej defensywnie. Wtedy może grać na szóstce bez żadnych problemów. Nadal może trochę popracować nad pojedynkami w obronie - ocenił.
Philipp Lahm zaznaczył jednocześnie, że krytykę, którą pod adresem Kimmicha wysnuł Markus Babbel, uważa za zbyt ostrą.