Informację o fatalnej diagnozie dla Boetiusa przekazała Hertha Berlin w oficjalnym komunikacie. - Badanie urologiczne przeprowadzone w środę wykazało guza na jądrach, którego należy usunąć chirurgicznie - podał klub za pośrednictwem Twittera.
Jean-Paul Boetius do zespołu z Berlina dołączył tego lata na zasadzie wolnego transferu z FSV Mainz. 28-latek związał się z klubem trzyletnią umową. Do tej pory w barwach Herthy wystąpił w sześciu spotkaniach. Teraz czeka go przerwa, ale nie wiadomo dokładnie, ile potrwa. W piątek piłkarz ma przejść operację.
Klub z Berlina już zapowiedział wsparcie dla Boetiusa w tych trudnych chwilach. - Choć na początku ta wiadomość jest gorzka, jesteśmy pełni nadziei i pewności, że Jean-Paul wyzdrowieje i wróci do nas tak szybko, jak to możliwe – powiedział dyrektor sportowy Herthy Fredi Bobić, cytowany przez oficjalną stronę klubu. - Do czasu powrotu otrzyma od nas wszelkie możliwe wsparcie. Jako rodzina Herthy będziemy blisko niego i życzymy mu tylko wszystkiego najlepszego - zadeklarował.
To nie pierwszy przypadek w tym sezonie, w którym u zawodnika Bundesligi wykryto guza jądra. Jeszcze przed startem rozgrywek nowotwór złośliwy zdiagnozowano u Sebastiena Hallera, napastnika Borussii Dortmund. Iworyjczyk, podobnie jak Boetius, dopiero co dołączył do nowej drużyny. Borussia, żeby ściągnąć go z Ajaksu Amsterdam, wydała 31 milionów euro. Badania przeprowadzono po tym, jak gracz źle się poczuł w trakcie obozu przygotowawczego.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Przerwa w przypadku Hallera ma potrwać kilka miesięcy. Jego klub także zadeklarował pomoc i zapewnienie możliwie najlepszego leczenia. Napastnika czeka chemioterapia. Szanse na powrót do zdrowia oceniane są jako dużo.