Telenowela z udziałem Roberta Lewandowskiego i na temat jego odejścia z Bayernu trwa. Co dzień w mediach pojawiają się informacje, które sugerują, że Polak jest coraz bliżej Barcelony. Mistrzowie Niemiec pozostają jednak nieugięci i odrzucają kolejne propozycje klubu z Katalonii.
Były reprezentant Polski Jacek Bąk odniósł się do tej sytuacji w rozmowie z "WP SportoweFakty". Jego zdaniem największa odpowiedzialność spoczywa na agencie napastnika Pinim Zahavim. - Zobaczymy, czy ma menedżera kozaka, który go stamtąd wyciągnie. Jeśli Zahavi jest dobrym menedżerem, to go stamtąd wyciągnie. Jeśli nie, to okaże się, że jest po prostu słaby - stwierdził.
Bąk dodał, że trzyma kciuki za powodzenie transferu do Barcelony. - To jest jego decyzja. Bardzo długo grał w Bayernie, pobił wszystkie rekordy, wiele osiągnął. Chce spróbować sił w innym zespole, a Barcelona to marzenie każdego piłkarza. Miejmy nadzieję, że się to spełni - powiedział.
Największym problemem w realizacji transferu jest sytuacja finansowa klubu z Katalonii. Od dłuższego czasu Barca musi mierzyć się z poważnymi problemami natury ekonomicznej i choć latem sprowadziła już kilku piłkarzy (Raphinha, Franck Kessie, Andreas Christensen), konieczne było uruchomienie tzw. dźwigni finansowych, aby sfinansować te operacje.
Jednym z przykładów tego, jak bardzo poważne są problemy Barcelony, jest fakt, że w dalszym ciągu nie spłaciła całości transferu Arturo Vidala, którego w 2018 roku sprowadzała właśnie z Bayernu Monachium. - Klub już czeka cztery lata na spłacenie ostatniej raty za Vidala, więc im się to nie uśmiecha - dodał Bąk.
Bąk stwierdził, że problemy z wypłacalnością są jednym z głównych powodów, dla których Bayern jest tak oporny w negocjacjach. Dodał też, że Bawarczycy mogliby zyskać na oddaniu Lewandowskiego i za zysk sprowadzić Matthijsa de Ligta z Juventusu. - Na pewno na de Ligta te pieniądze by się przydały. Pytanie tylko, czy Barcelona chciałaby zapłacić te pieniądze jednorazowo, czy w kilku ratach - ocenił.