Chociaż hiszpańskie i niemieckie media prześcigają się w datach możliwego ogłoszenia transferu Roberta Lewandowskiego do FC Barcelona, to we wtorek kapitan reprezentacji Polski wrócił do Bayernu Monachium. Rano napastnik pojawił się na badaniach medycznych, a później miał stawić się na treningu.
Miał, ale się na nim nie pojawił. Ale spokojnie. To nie kwestia strajku, o którym spekulowały niemieckie media, a ruch za zgodą klubu. Jak poinformował dziennik "Sport Bild", Lewandowski oraz pozostali zawodnicy, którzy niedawno uczestniczyli w meczach reprezentacji narodowych, na treningu pojawią się w środę.
Wtorkowy trening zaczął się o godz. 10:00. Jak poinformowały niemieckie media, Lewandowski opuścił klinikę, w której przechodził testy medyczne, o godz. 10:19. Na wtorkowych zajęciach, poza Lewandowskim, nie pojawili się też Manuel Neuer, Leroy Sane, Thomas Mueller, Lucas Hernandez oraz Benjamin Pavard.
To wszystko nie zmienia jednak faktu, że przed nami decydujący czas w kwestii transferu kapitana reprezentacji Polski. W poniedziałek hiszpańskie media poinformowały, że FC Barcelona w ciągu najbliższych godzin złoży ostatnią, decydującą ofertę za Lewandowskiego. Ta ma wynosić co najmniej 50 milionów euro plus ewentualne bonusy. We wtorek rano temat podchwycili Niemcy, którzy potwierdzili te informacje.
Według mediów FC Barcelona złożyła już cztery oferty za Lewandowskiego. Pierwsza z nich opiewała na 32 mln euro, a druga była o 3 mln wyższa. Za trzecim razem Katalończycy zaproponowali Bayernowi 40 mln euro plus pięć milionów euro w bonusach. Ostatnia propozycja miała być o pięć milionów euro wyższa. Bayern za każdym razem odrzucał oferty, oczekując co najmniej 50 milionów euro podstawowej kwoty, czyli tyle, ile teraz ma zaproponować FC Barcelona.
Wydaje się, że transfer Lewandowskiego jest już kwestią dni. Pieniądze zarobione na sprzedaży polskiego napastnika Bayern Monachium ma zainwestować w sprowadzenie z Juventusu środkowego obrońcy - Matthijsa de Ligta.