Już za niespełna miesiąc rozpocznie się kolejny sezon Bundesligi. 18 drużyn ponownie powalczy o tytuł mistrza Niemiec, którego będzie bronić Bayern Monachium. Bawarczycy tym razem mogą mieć znacznie trudniejsze zadanie w walce o najcenniejsze trofeum niemieckiej piłki, zwłaszcza jeśli z klubu odejdzie Robert Lewandowski, najskuteczniejszy piłkarz ligi ostatnich lat. O Polaka mocno zabiega oczywiście FC Barcelona.
Pewnym jest jednak, że jeszcze nim rozpocznie się rywalizacja, Bayern już zwyciężył w jednej statystyce. Monachijczycy nie mają sobie równych, jeśli chodzi o płacę dla trenera Juliana Nagelsmanna. "Sport Bild" opublikował zestawienie zarobków wszystkich menadżerów drużyn Bundesligi. Na samym szczycie znalazł się właśnie 34-latek, który rocznie pobiera z klubowej kasy aż 8 milionów euro.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Na drugim miejscu znalazł się Niko Kovac, a więc były trener Bayernu. 50-latek wraca do pracy w Bundeslidze po niespełna trzech latach i od nowego sezonu poprowadzi piłkarzy VfL Wolfsburg. Na start otrzymał przyzwoitą pensję w wysokości 4 milionów euro. Jak widzimy, jest to jednak kwota dwa razy mniejsza od zarobków Nagelsmanna.
Najlepszą trójkę zestawienia uzupełnia Edin Terzić, przed którym pierwszy rok pracy na stanowisku pierwszego trenera Borussii Dortmund. 39-latek na mocy swojego kontraktu zarobi w ciągu roku 3,5 miliona euro. Na kolejnych miejscach znaleźli się Gerardo Seoane - nowy szkoleniowiec Bayeru Leverkusen i Domenico Tedesco z RB Lipsk. Obaj zarobią po 2,5 miliona euro.
Ostatnie miejsce w zestawieniu zajmuje Enrico Maassen z FC Augsburg, który może liczyć na wynagrodzenie w wysokości 700 tysięcy euro. Więcej swoim trenerom płacą nawet drużyny tegorocznych beniaminków, a więc powracających po banicji w 2. Bundeslidze Schalke 04 Gelsenkirchen i Werderu Brema. Frank Kramer (Schalke) zarobi 800 tysięcy euro, a Ole Werner (Werder) 900 tysięcy euro. Pełne zestawienie można zobaczyć poniżej.