Samuel Kuffour nazwał syna na cześć Bayernu Monachium. Bardziej się nie dało [WIDEO]

Samuel Kuffour, były obrońca Bayernu Monachium, nadał swojemu synowi oryginalne imię na cześć klubu, w którym spędził większość kariery. Ghańczyk nazwał chłopca... Munich.

Fani Bayernu Monachium doskonale pamiętają Samuela Kuffoura. Ghańczyk do Bawarii przeniósł się w 1993 roku z Torino. Przez kolejnych jedenaście lat (jeden rok spędził na wypożyczeniu w 1. FC Nurnberg) stanowił o sile linii obrony niemieckiego giganta. Z Bayernem wywalczył aż 19 trofeów. 

Zobacz wideo Holandia - Polska. Oceniamy Polaków po meczu [SPORT.PL LIVE #26]

Samuel Kuffour nadał synowi nietypowe imię. Wielki hołd dla Bayernu Monachium

Największym sukcesem Kuffoura pozostaje wygranie Ligi Mistrzów w sezonie 2000/2001. W wielkim finale, który odbył się wówczas na San Siro, Bayern pokonał po serii rzutów karnych Valencię. Łącznie Ghańczyk rozegrał dla niemieckiego zespołu 275 meczów, w których strzelił 10 goli i zanotował cztery asysty. Do dziś pozostaje blisko związany z klubem.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

O tym jak silna więź łączy dziś 45-letniego Kuffoura z Bayernem, możemy przekonać się za sprawą filmu, który pojawił się w ostatnich dniach w sieci. Dziennikarz Kwamena Obu Mensah odwiedził emerytowanego piłkarza w jego domu. Podczas spotkania obecny był także mały syn Kuffoura. Jak się okazuje, ma on na imię... Munich. 

- Mój syn nazywa się Munich, na cześć miasta, w którym grałem. Uli Hoeness musi go poznać! - powiedział Samuel Kuffour. Nieprzypadkowo wspomniał też o honorowym prezydencie Bayernu Monachium.

Zawsze podkreślał, że łączą go z Hoenessem relacje, niczym ojca z synem. To właśnie słynny Niemiec pomógł najbardziej Kuffourowi, gdy ten przeżywał wielką rodzinną tragedię. W 2003 roku córka piłkarza utonęła w basenie. Uli Hoeness w ciągu zaledwie dwóch godzin zorganizował dla Kuffoura prywatny odrzutowiec, który zabrał go do Ghany i pozostał na miejscu tak długo, jak potrzebował tego zawodnik. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.